- NIEEEE!!!!! - wrzasnęła Nimfadora i usiadła na łóżku. Jej krzyk obudził Klaudię i Patrycję.
- Tonks, wszystko w porządku? - zapytała zaspana i zmartwiona Meadows.
- Ona jest jakaś nawiedzona - oznajmiła oschle Blackówna. Dziewczyna wyjęła z kufra swoje ciuchy i zniknęła za drzwiami łazienki.
- Dobrze się czujesz? - zapytała Nimfadorę. - Kiepsko wyglądasz.
- Śnił mi się koszmar.
W tym momencie z łazienki wyszła Klaudia. Nimfadora pospiesznie poszła się przebrać. Dziewczyna spojrzała w lustro. "Faktycznie kiepsko wyglądam. Ale lepiej niż kilka miesięcy temu." No ale od czego niby jest metamorfomagia ? Tonks zamknęła oczy i po chwili cienie pod oczami zniknęły, policzki się zaczerwieniły, a włosy zrobiły się różowe. Tonks szybko włożyła mugolskie ciuchy, z na nie szatę. Nimfadora wzięła do ręki różdżkę i jak co dzień rano rzuciła zaklęcie na swoje policzki i brzuch. Tonks wszyła z łazienki, a przed drzwiami czekała Patrycja.
- Daj mi chwilę i możemy iść na śniadanie - powiedziała znikając za drzwiami.
Po kilku minutach przyjaciółki szły do Wielkiej Sali. Nagle Tonks odwróciła się za siebie.
- Stało, sie coś? - zapytała Meadows.
- Nie, tylko wydawało mi się, że... nie ważne.
Zaklęcia wlokły się Nimfadorze niemiłosiernie. Flitwick tłumaczył jakieś formułki. Nudziła się gorzej niż na Historii.
Na Opiece Hagrid pokazywał im jakieś stworzonka.
Najdziwniej było na wróżbiarstwie. Trelawney przepowiedziała Nimfadorze, ze zginie podczas wojny razem ze swoim mężem i osieroci syna.
Na eliksirach Snape traktował ją gorzej niż zwykle. O ile to w ogóle możliwe.
W końcu nadeszła Historia Magii, ostatnia tego dnia lekcja. Przez wszystkie lekcje Puchonka myślała o swoim śnie. To był zdecydowanie jeden z gorszych dni. Była niewyspana, na Syriusza polowali dementorzy, przez dwa tygodnie będzie miała szlaban i do tego dręczyła ją w nocy koszmary.
Po zajęciach Meadows i Tonks poszły do swojego dormitorium odrobić zadanie domowe. Gdy dotarły do sypialni zobaczyły Black pakująca swoje rzeczy do kufra.
- Co robisz?- zapytała Patka.
- W dormitorium obok zwolniło się jedno łóżko. Przeprowadzam się tam - mówiąc to zamknęła kufer i wyszła z pokoju bez pożegnania.
- Pomyśleć, że my się kiedyś przyjaźniłyśmy - powiedziała Tonks ze smutkiem w głosie.- Chyba się zdrzemnę.
~*~*~*~*~
- Tonks! Tonks, wstawaj! - Patrycja szarpała Nimfadorę za ramię.
Zaspana dziewczyna otworzyła oczy i przetarła je wierzchem dłoni.
- Co jest? - zapytała niewyraźnie.
- Za pięć siedemnasta.
Na te słowa Tonks wyskoczyła jak oparzona z łóżka. Chwyciła torbę i wybiegła z sypialni. Biegła całą drogę do sali Remusa. Gdy znalazła się na miejscu otworzyła z impetem drzwi. Wpadła do klasy potykając się o próg i upadła na podłogę.
- Merlinie, Nimfadora! Nic ci nie jest? - Tonks usłyszała głos swojej matki. Dziewczyna spojrzała w górę i zobaczyła wysoką, ciemnowłosą kobietę, która wpatrywała się w nią z niepokojem w oczach.
- Mama? Co ty tu robisz? - zapytał Tonks, wstając z podłogi.
- Przyjechała z tatą. Chcemy porozmawiać z tobą i Remusem.
- Znaczy z profesorem Lupinem?
- Daj spokój - Andromeda machnęła ręką. - I tak wiem, że mówisz mu po imieniu.
- Okej - Nimfadora rozejrzała się po pomieszczeniu. - To gdzie są tata i Remus?
- W salonie. A miałam tu na ciebie poczekać. A poza tym oni rozmawiają o quidditchu - Dromeda skrzywiła się, jak zawsze gdy ktoś wspominał o tym sporcie.
- To co, idziemy do nich? - spytała Tonks.
- Za chwilę. Najpierw mi powiedz co zrobiłaś, że zarobiłaś szlaban już w pierwszym dniu szkoły. I to od Remusa.
Nimfadora spuściła wzrok.
- Nimfadora - upomniała córkę Andy, gdy ta nic nie powiedziała.
- Walczyłam z Klaudią.
- Z Klaudią? Przecież wy zawsze się dobrze dogadywałyście. Stało sie coś?
- Chodziło o zeszły rok.
W oczach Dromedy pojawiło się zrozumienie. Doskonale wiedziała co się wydarzyło kilka miesięcy temu.
- Nie przejmuj się - Andromeda objęła córkę ramieniem. - To już minęło. A teraz chodź, mamy z tatą niespodziankę.
Teda i Lupina znalazły w salonie pogrążonych w rozmowie o sporcie.
- Cześć tato - Nimfadora podbiegła do ojca i pocałowała go w policzek. Usiadła na oparciu fotela Lupina.- Cześć Remus. To co to za niespodzianka?
- Bierzemy ślub - oznajmił Ted.
- Co? - spytała zdezorientowana Tonks.
- W styczniu będzie naszą dwudziesta rocznica ślubu i postanowiliśmy, że odnowimy przysięgę małżeńską - odezwała sie Andy.
- Postanowiliście? - zapytała Nimfadora. - Usiedliście w salonie i ustaliliście to przy kawie?
- Nie - Andromeda wyciągnęła ku córce lewą dłoń na której błyszczał piękny pierścionek. - Tata zabrał mnie do francuskiej restauracji i tam mi sie drugi raz oświadczył. Dokładnie tak samo jak dwadzieścia lat temu.
- Jakie urocze - westchnęła Nimfadora. - Tato, mów kto to wymyślił, bo na pewno nie ty.
- Dzięki za wiarę we mnie, córcia - powiedział Ted udając obrażonego.
- Zawsze do usług, tatku. To była ta wasza niespodzianka?
- Tak, ale mamy jeszcze do was jedna prośbę - powiedziała Andromeda.
- Was? - zdziwił sie Remus.
- Do ciebie i Nimfadory, Remusie.
- A co ja mam wspólnego z waszym ślubem?
- Chcielibyśmy was prosić żebyście byli naszymi świadkami.
- Na prawdę? - Tonks pisnęła ucieszona, jak małą dziewczynka.
- Prosicie mnie, bo wszyscy wasi inni znajomi są po ślubie? - zapytał Remus z odpowiednim dla siebie "optymizmem".
- Oj, Remus, przestań sie nad sobą użalać - żachnęła się niezadowolona Nimfadora. - Zgódź się, będzie fajnie.
- Skoro tak ładnie prosisz - powiedział Lupin.
- Czyli będziesz moim drużba? - zapytał ojciec dziewczyny.
- Z chęcią.
- Remusie, na ślubie będzie Kristin Goodall - powiedziała Dromeda, jakby z lekkim strachem.
- No i? - zapytał Remus z goryczą.
- Pomyślałam, że wolałbyś wiedzieć. Mam nadzieję, że Kristin nie
będzie ci przeszkadzać?
- Nie, oczywiście, że nie. To wasz ślub, możecie zapraszać kogo
chcecie - zapewnił Lupin.
- Wybaczcie, ale teraz musimy już iść.
- Jeśli chcecie to możecie skorzystać z mojego kominka - zaproponował
Remus.
- Powiedzieliśmy Dumbledore'owi, że wrócimy przez jego gabinet.
Tonksowie pożegnali się i wyszli z salonu, zostawiając Lupina i
Tonks samych.
- Jak ci minął dzień? -zapytał Remus.
- Kiepsko. W nocy dręczyły mnie koszmary. A jak później się
zdrzemnęłam, to prawie zaspałam na szlaban.
- Jakie koszmary?
- Straszne. A jakie miały być?
- Opowiedz, co ci się śniło - poprosił Lupin.
- Uważasz, że Syriusz jest niewinny?
- Wiem na pewno, że Syriusz Black, którego znałem w szkole nigdy nie
dołączyłby do Voldemorta. Dlaczego pytasz?
- Śnił mi się Syriusz. Był przywiązany do krzesła w jakiejś celi w
Azkabanie. Dementor wyssał mu duszę i do celi wbiegła jakąś kobieta.
Nie widziałam jej twarzy, ale miała długie, lśniące, czarne włosy.
Podbiegła do Syriusza i zaczęła szarpać liny. Płakała jakby straciła
kogoś ważnego. Jak myślisz, co może oznaczać mój sen?
- Nie mam pojęcia - powiedział Remus.
- Tę część o dementorze rozumiem. W końcu te potwory polują na Syriusza. Jednak nie wiem skąd się wzięła w moim śnie jakąś obca kobieta. Remusie, czy Syriusz miał może jakąś dziewczynę, którą kochał?
- Jedną. Kochał ją ponad wszystko.
- Co z nią się stało? - zapytała, jak zawsze ciekawa Tonks.
- Przykro mi, ale nie mogę ci powiedzieć kim ona jest. Obiecałem jej, że nikomu nie powiem kim ona jest i nie zdradzę jej sekretu.
- Jestem jego kuzynką, więc chyba mogę wiedzieć - zdenerwowała sie Nimfadora.
- Tonks, uspokój się, proszę.
- Przepraszam, ostatnio łatwo się denerwuję. Ale ja dalej nie rozumiem.
- Posłuchaj mnie, gdybym powiedział ci sekret tej dziewczyny, to od razu domyśliłabyś się kim ona jest.
- Remusie, dlaczego nie mogę wiedzieć kim ona jest? - Tonks zaczęła okładać Remusa pięściami. - Dlaczego?
- Kiedyś ci powiem - Lupin złapał nadgarstki dziewczyny.
- Obiecujesz?
- Tak. Uspokoiłaś się już? Mogę cię puścić?
- Możesz - Remus puścił nadgarstki Tonks. Nimfadorze zaburczało w brzuchu.
- Ktoś tu chyba jest głodny - zaśmiał się Remus. - Pójdę do kuchni i coś ugotuję.
- A co? - zaciekawiła się dziewczyna.
- Nie powiem ci. Jak chcesz to możesz coś poczytać. Jeśli będziesz coś chciała, to jestem w kuchni.
Remus zniknął w kuchni, a Nimfadora podeszła do półki z książkami. Nie znalazła nic dla siebie, więc poszła do Lupina.
- Co tam pichcisz?
- Gulasz. Mam nadzieję, że będzie ci smakować.
Nimfadora usiadła przy stole.
- Wybacz mi bezpośredniość, ale czy mogę o coś zapytać? - zadał pytanie Lupin.
- Nie krępuj się - zachęciła go dziewczyna.
- Mam wrażenie, że stało się coś, co bardzo cię zraniło.
- Skąd pomysł, że coś się stało? - zapytała Nimfadora, dziwnie zdenerwowana.
Lupin przez chwilę nic nie mówił, tylko mieszał w garnku.
- Widzę cię nie tylko na lekcjach i szlabanie. Obserwuję cię na posiłkach oraz przerwach. Cały czas trzymasz się blisko Patrycji Meadows. W Wielkiej Sali zawsze siadacie ja, najdalej od innych. Kiedy jakiś chłopiec przechodzi obok ciebie, odsuwasz się na bok. Unikasz ludzi, zwłaszcza chłopców, kontakty z ludźmi ograniczasz do minimum - Remus wyjął z szafki dwa talerze i nałożył na nie obiad. - Jesteś ciągle zdenerwowana, oglądasz się się przez ramie i jesteś nienaturalnie chuda.
- Wcale nie jestem chuda - zaprzeczyła gwałtownie Tonks. - Czuje sie doskonale - powiedziała Nimfadora. - Nic mi nie jest.
- Prawie nie jesz. Dziś na śniadanie zjadłaś mniej niż połowę suchego tosta. Jakim cudem Andromeda nie zorientowała się, ze jej córka się głodzi?
- Nie głodzę się! - wykrzyknęła i wstała z krzesła.
- Nie? A zapadnięty brzuch i wystające żebra to tylko zwidy, prawda?
-Skąd wiesz? Przecież rzucam zaklęcia maskujące... - Nimfadora zatkała sobie usta dłonią. "Cholera jasna!"
- Jestem wilkołakiem, mam lepszy wzrok - Lupin z trudem powstrzymał się, żeby nie zwymyślać Nimfadory za jej bezmyślność. - Zdejmij zaklęcia i nie używaj metamorfomagii.
Po chwili przed Remusem stała chorobliwie blada i wychudzona dziewczyna, z cieniami pod oczami i szarobrunatnymi włosami. Lupin musiał przytrzymać się blatu by nie upaść. Wpatrywał się w Tonks, nie mogąc sobie wyobrazić, co się stało tej dziewczynie, że tak wygląda.
Tonks zaczęły się trząść ramiona, a po jej policzkach popłynęły łzy. Remus podszedł do dziewczyny i przytulił ją. Nimfadora próbowała coś powiedzieć, ale zaczęła jeszcze bardzie płakać. Lupin głaskał Tonks po włosach, aż się uspokoiła.