Harry i Ginewra Potterowie oraz Ronald i Hermiona Weasleyowie stali w salonie Grimmauld Place 12. Przed nimi stał Teddy Lupin, a na kanapie siedziały pociechy Potterów i Weasleyów.
- Pamiętaj Teddy, że dzieci mają być w łóżkach najpóźniej o dwudziestej drugiej. Nie wiem o której wrócimy. Idziemy na bal charytatywny do Ministerstwa - powiedział Harry.
- I pilnuj, by nikt nie wysadził domu w powietrze, spalił, zalał wodą i Merlin wie co jeszcze - wtrąciła się Ginny.
- I niech Rose nie czyta do późna książek pod kocem - odezwała się Hermiona.
- Mamo! - krzyknęła oburzona Rose.
Nagle z kominka wyszła piękna, wysoka blondynka o dużych niebieskich oczach - Victoria Weasley. Dziewczyna podeszła do Teda i pocałowała go w policzek.
- Cześć wszystkim! Przyszłam pomóc Teddy'emu w opiece nad tą piątką urwisów - powiedziała Victoria. - Mogę zostać, prawda?
- Oczywiście - powiedział Harry - Pod warunkiem, że będziecie grzeczni - Potter spojrzał na nich znacząco, jakby chciał powiedzieć "Ja wiem o wszystkim".
Ted odchrząknął, a Victoria spłonęła rumieńcem
- Tato nie myślisz, że Ted i Victoria spalą nasz dom, prawda? - spytała Lily.
- Nie o to mi chodziło - powiedział pan Potter.
- To o co?
Harry spojrzał na Ginny szukając u niej pomocy. Ginny spojrzała na męża wzrokiem mówiącym "Naważyłeś piwa to sam je wypij". Harry westchnął i spojrzał na córkę.
- Jak będziesz starsza to Ci powiem.
- Ale...
- Żadnego ale. Musimy już iść.
Dorośli wyszli w pośpiechu, a Teddy zwrócił się do dzieci.
- Co chcecie robić?
Dzieci zaczęły się przekrzykiwać jeden przez drugiego.
- Cisza, spokój.Może pobawicie sie w chowanego? - zaproponowała Victoria.
Pociechy spojrzały po sobie i James wykrzyknął:
- Ja szukam! Liczę do dziesięciu! - wszyscy pobiegli na górę, a po chwili słychać było Jamesa liczącego.
Teddy odwrócił sie do Victorii.
- Chcesz coś do picia?
Victoria kiwnęła głową i poszła za Teddym do kuchni. Chłopak przepuścił ją w drzwiach i odsunął dla niej krzesło przy stole. Weasleyówna zaczęła wyłamywać sobie palce.
- Vicki, wszystko w porządku? - Ted spojrzał zmartwiony na swoja dziewczynę.
- Skąd wiesz, że coś się stało? - zapytała Weasley z lękiem.
- Kiedy się denerwujesz to wyłamujesz sobie palce - Lupin usiadł obok Victorii i zaczął głaskać jej drobną dłoń. - No to czym się martwi moja ślicznotka?
- Niczym ważnym. Znaczy ważnym. Nawet bardzo. Ale... Chodzi o to, że... Znaczy się...
- Uspokój się. Później mi powiesz. Teraz lepiej mi powiedz co chcesz robić w piątek.
Dziewczyna spojrzała zdziwiona na Teddy'ego i zmarszczyła nos.
- A co jest w piątek?
Lupin zaśmiał się i pocałował Vicki w nosek.
- Nasza czwarta rocznica.
- Faktycznie, zapomniałam. Ostatnio nie mam do niczego głowy, bo...
- Bo?
- Ted? - Victoria spojrzała chłopakowi w oczy. - Zależy ci na mnie?
- Słucham? - Lupin uśmiechnął się i pogłaskał dziewczynę po policzku. - Przecież wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza.
- A zastanawiałeś się kiedyś nad naszym związkiem na poważnie?
- Oczywiście. Właściwie to... - Ted zarumienił się i odwrócił wzrok. - To planowałem oświadczyć ci się w piątek.
- Ted, spójrz na mnie - poprosiła Victoria. Dziewczyna wzięła głęboki wdech i powiedziała. - Jestem w ciąży.
Uśmiech Teddy'ego lekko zbladł, a chłopak przestał głaskać policzek dziewczyny.
- Co? - zapytał niewyraźnie. - Który tydzień?
- Siódmy, koniec drugiego miesiąca.
- Vicki, posłuchaj...
Nagle do kuchni wpadła piątka dzieci. James podszedł do Teda.
- Teddy, zobacz co znaleźliśmy w gabinecie taty- chłopak wyciągnął ku Lupinowi łańcuszek, z którego końca zwisała maleńka, błyszcząca klepsydra. - Wiesz, co to jest?
- Nie wiem, ale odnieście to tak gdzie to znaleźliście.
- Ale...
- Teraz.
- Niech ci będzie- James spojrzał z niechęcią na Teda.
Nagle klepsydra zaczęła sie obracać wszystko zrobiło się niewyraźne, a pomieszczenie zaczęło się obracać. Błysnęło i kuchnia zatrzymała się.
Jednak coś się zmieniło.
Przy stole siedziała garstka ludzi z różdżkami wymierzonymi prosto w nich.
UWIELBIAM OPOWIADANIA O NOWYM POKOLENIU!
OdpowiedzUsuńMasz u mnie ogromnego plusika!
Jak na pierwszą część jest okej, ale brakuje tu kilku spraw. Na ten przykład imiona piątki urwisów. Wiemy, że jest Rose i James, a pozostała trójka? Oczywiście można się domyślić, że chodzi o Albusa, Hogo i Lily, ale wypadałoby o tym napisać. Do tego trochę zaprzecza sobie fakt, że Victorie przychodząc, całuje Teda, a Harry niby o "wszystkim wie". Skoro dziewczyna całuje (tylko) chłopaka, to chyba nie trzeba być geniuszem, aby wiedzieć. Do tego później jest powiedziane, że zbliża się czwarta rocznica tejże pary. Coś tak wiesz... Chyba, że Harry domyśla się czegoś innego...
Wiadomość o dziecku... To zapewne rozwinie się dalej w kolejnych częściach.
No i masz kolejnego plusa!
Nie trudno się domyślić, że klepsydra jest zmieniaczem czasu i gdzie wylądowali młodzi.
UWIELBIAM PODRÓŻE W CZASIE! :)
Bardzo się cieszę, że ci się podoba. Druga i trzecia część tej miniaturki znajduje się na moim drugim blogu - opowiadanie-i-miniaturki-hp.blogspot.com
Usuń