piątek, 2 października 2015

Rozdział 7

Rozdział z dedykacją dla Słodkiej Wariatki, która pomogła napisać mi ten rozdział. Jeszcze raz wielkie dzięki.


Dwa dni po tym, jak Remus ją pocieszał, Nimfadora cały czas czuła na sobie jego wzrok. Na posiłkach, lekcjach, przerwach i szlabanie. Dosłownie zawsze i wszędzie. Gdy szła na szlaban podbiegła do niej Patrycja. - Idziemy do toalety - oznajmiła i pociągnęła Tonks do łazienki Jęczącej Marty. - O co chodzi? - zapytała Nimfadora. - O Blacka - odpowiedziała Meadows. - Ktoś go widział niedaleko stąd. Tonks wpatrywała się w przyjaciółkę szeroko otwartymi oczami. Syriusz w pobliżu Hogwartu? Przecież po ucieczce powinien się chować, a nie kręcić wokół szkoły, gdzie aż roi się od tych potwornych dementorów! - Jak widział? Kto? - dopytywała się Tonks. - Jakąś mugolka. - To mugole wiedzą kim jest Syriusz? - zdziwiła się Nimfadora. Nie wyobrażała sobie, by Ministerstwo Magii dopuściło do tego, żeby mugole dowiedzieli się, co (rzekomo) naprawdę zrobił Syriusz. Chyba Knotowi nie zależała na złapaniu Blacka aż tak bardzo, żeby zdradzić istnienie świata magicznego. - Myślą, że jest mordercą, ale nie znają szczegółów – wyjaśniła Patrycja. - A ty skąd to wiesz? - Przecież mam telewizor - przypomniała Patrycja tonem, który sugerował, że jest to najoczywistsza oczywistość. - No tak, zapomniałam. - A właśnie, Tonks, słuchaj bo... - Cholera, szlaban! - Nimfadora wybiegła z łazienki i pędem poleciała do gabinetu Remusa. Wpadła do sali spóźniona o kwadrans. Ze zdziwieniem zauważyła, że nie było tam ławek ani krzeseł. Wyraźnie zniecierpliwiony Remus stał przy swoim biurku. - Znowu się spóźniłaś - powiedział z wyrzutem. - Wiem, ale Patrycja mnie zatrzymała. - Dobrze, nieważne. Musimy iść do Dumbledore'a. - Dlaczego? - Żeby wyjść ze szkoły, musisz mieć pozwolenie dyrektora. Zostaw torbę i idziemy.
Wyszli z sali, a Remus zabezpieczył drzwi zaklęciem, tak na wszelki wypadek. Na korytarzu nie było żywej duszy. Martwej zresztą też, bo Tonks nie dostrzegła żadnego z hogwarckich duchów. - Dalej nie rozumiem czemu mamy iść do Dumbledore'a. Przecież nigdzie się nie wybieram. - A ślub twoich rodziców? - Ostatnio zapomniałam się ciebie zapytać. Kim jest Kristin Goodall? - Nikim ważnym - powiedział Remus, odwracając wzrok. - Ale nie byłeś zadowolony, kiedy mama o niej wspomniała - drążyła temat dziewczyna. - Musisz być taka ciekawska? - warknął rozdrażniony Remus. - Jak się komuś wygadasz, to poczujesz się lepiej - zacytowała jego słowa z pierwszego dnia roku szkolnego. - Sam tak mówiłeś. - To się tyczyło ciebie. - Dlaczego? - Bo ty wyraźnie sobie nie radzisz. - A ty sobie niby radzisz świetnie? - Ja już przywykłem. - Jesteś strasznym pesymistą, Remusie - Tonks rozejrzała się po korytarzu i zmarszczyła brwi. - To nie jest droga do gabinetu dyrektora. - Wiem, bo do dyrektora idę ja. Ty idziesz gdzie indziej. - Gdzie? - zdziwiła się Nimfadora. Lupin uparcie milczał. - Remusie, gdzie idziemy? - spytała Tonks poddenerwowanym tonem. Dalej żadnej reakcji ze strony mężczyzny. - Remus! Mów żesz! - zdenerwowała się dziewczyna. - Idziemy do Skrzydła Szpitalnego. - Gdzie?! Ja nigdzie nie idę! - Nimfadora odwróciła się by uciec, ale Remus zręcznie chwycił ją w tali i przerzucił sobie przez ramię. - Lupin, ja cię zabiję! - warknęła Tonks, bijąc go po plecach. - Uważaj do kogo mówisz – ostrzegł ją Remus z udawaną surowością w głosie. - Bądź tak dobra i nie bij mnie. - A postawisz mnie? - Nie, bo uciekniesz. Tonks jęknęła i położyła głowę na remusowych plecach. - To dla twojego dobra - powiedział Lupin. - Jeśli pani Pomfrey powie, że nic ci nie jest, to odpuszczę. - I nie będziesz się mnie pytać co się stało w zeszłym roku. - Nie będę, obiecuję - powiedział, a Tonks odetchnęła z ulgą. - Ale pielęgniarka musi powiedzieć, że nic si nie jest. Umowa stoi? - Stoi. - Cudownie. Jesteśmy na miejscu - Lupin postawił Nimfadorę przed drzwiami Skrzydła. - Pani Pomfrey cię zbada, ja pójdę do dyrektora i później cię odbiorę. - Okey - powiedziała i Remus otworzył drzwi. Sala Skrzydła Szpitalnego była wysokim, przestronnym pomieszczeniem. Dwie ściany zajmowały wysokie oka, a wpadające przez nie światło rozświetlało całe sale. Pod oknami stały łóżka dla pacjentów, a przy pierwszym z nich ustawiono wagę. Szkolna pielęgniarka, pani Pomfrey, krzątała się po sali i przynosiła jakieś rzeczy. - To wy. Nareszcie – stwierdziła, gdy zauważyła Remusa i Tonks. - Mieliście być dwadzieścia minut temu. - Wiem, ale panna Tonks spóźniła się na szlaban – wyjaśnił Remus. - Idę do Albusa, będę za pół godziny. Zostawił uczennicę z pani Pomfrey i wyszedł ze Skrzydła Szpitalnego. Na samym początku Poppy nakazała Tonks powrót do naturalnego wyglądu i cofnęła wszystkie zaklęcia maskujące, które rzuciła na siebie dziewczyna. - Nawet nie wiesz, jak się wystraszyłam, gdy profesor Lupin powiedział, że się o ciebie martwi – powiedziała do Tonks pielęgniarka. - Już myślałam, że znów coś sobie próbowałaś zrobić. Stań na wadze - Nimfadora wykonała jej polecenie, a Poppy momentalnie zbladła. - Czterdzieści kilogramów! Dziecko, czy ty nic nie jesz?! Przez następny kwadrans Pomfrey badała ją i marudziła jak dziewczyna źle wygląda. Zmierzyła jej wzrost, obwód w pasie, talii oraz biuście. Z każdym kolejnym pomiarem pani Pomfrey coraz bardziej załamywała ręce nas stanem Nimfadory.Nie mogła zrozumieć, jak taka mądra dziewczyna mogła doprowadzić się do takiego stanu. Po półgodzinnej nieobecności do sali wszedł Remus, - Wróciłem - oznajmił. - Jak pacjentka? - Okropnie – odpowiedziała Poppy. - Przepisałam jej eliksiry wzmacniające, na apetyt i na uzupełnienie witamin w organizmie. Ma je zażywać dwa razy dziennie, rano i wieczorem. - Oczywiście, ale teraz nam wybacz, musimy już iść – powiedział Remus. - Idźcie, idźcie. Panno Tonks, proszę przyjść na kontrolę za dwa tygodnie. - Dobrze - Tonks wstała z łóżka i ruszyła w stronę drzwi.
Mniej więcej w połowie drogi nagle zatrzymała się w pół kroku. Poczuła ucisk w głowie, a pole widzenia zaczęło jej się dramatycznie zmniejszać. Po chwili widziała już ciemność. Wyciągnęła rękę przed siebie, próbując zlokalizować Remusa, który musiał stać gdzieś obok. Zrobiła ostatni krok i… usłyszała krzyk nauczyciela i szkolnej pielęgniarki, a potem poczuła, jak łapią ją silne, męskie ramiona. Z trudem uniosła powieki, które zdawały się ważyć tonę. Wzrok nadal miała rozmyty, ale rozpoznała przerażoną minę pochylającego się nad nią Remusa. Po chwili ciemność przysłoniła jego obraz i Tonks znowu odpłynęła. Remus spojrzał na osłupiałą Poppy Pomfrey z niemym błaganiem o pomoc. Jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żeby kobieta zemdlała mu w ramionach. W innych okolicznościach mógłby sobie z tego pożartować, ale w tym momencie sytuacja była zbyt poważna. Poppy w końcu opamiętała się i podbiegła, żeby pomóc nieprzytomnej uczennicy. Przyłożyła palce do żyły szyjnej Tonks, szukając z pulsu. Odetchnęła z ulgą, gdy wyczuła miarowe bicie serca. - Remusie, nie poradzę sobie z tym - przyznała. - Musisz zabrać ją do Munga. - Ale jak? Przecież są zabezpieczenia antyteleportacyjne, a przenosić ją teraz za mury zamku… - Mam w gabinecie kominek. Skorzystaj z proszku Fiuu. Ja poinformuję o wszystkim dyrektora i rodziców Nimfadory. Remus nie zamierzał się z nią sprzeczać. Wyczarował latające nosze, na których ułożył Tonks. Dwie minuty później byli już szpitalu imienia świętego Munga.

5 komentarzy:

  1. Coś tu pusto... Czas to zmienić!
    Znów zacznę od błędów, a na koniec zostawię swoją opinię.
    1) "Chyba Knotowi nie zależała na złapaniu Blacka aż tak bardzo, żeby zdradzić istnienie świata magicznego" - powinno być chyba "nie zależało"
    2) Słowo "poddenerwowany" nie jest prawidłowe. Powinno być "podenerwowany"
    3) " Ale pielęgniarka musi powiedzieć, że nic si nie jest" - zamiast "si" miało być chyba "ci"
    4) "Dwie ściany zajmowały wysokie oka, a wpadające przez nie światło rozświetlało całe sale" - po pierwsze "całą", po drugie "salę". Chyba że sal jest więcej
    5) "Zostawił uczennicę z pani Pomfrey i wyszedł ze Skrzydła Szpitalnego" - zjadłaś literkę w słowie "panią" ;)
    6) "Na samym początku Poppy nakazała Tonks powrót do naturalnego wyglądu..." - ogólny sens zdania jest zrozumiały, ale trochę źle to brzmi. Zmieniłabym to na: "Na samamym początku Poppy nakazała Tonks wrócić do swojego naturalnego wyglądu..."
    7) "...załamywała ręce nas stanem Nimfadory.Nie mogła zrozumieć..." - po pierwsze "nad" zamiast "nas", po drugie zjadłaś spację między zdaniami
    Czegoś tu nie zrozumiałam... Remus i Tonks tak szybko szli na ten ślub? Tak o, bez żadnych przygotowań?
    Rozdział daje nam mało informacji, a bardziej zagłębia nas w problem Dory, którego genezy nie znamy. Nie mówię, że to źle.
    Wiemy, że ów kobieta, która pojawi się na ślubie miała jakieś zatargi z Remusem (tylko jakie?). Wiemy, że Tonks próbowała sobie coś zrobić (tylko co?) i potrzebowała wtedy interwencji pielęgniarki. Wiemy, że Nimfadora wyląduje w Mungu i pytamy się CO DALEJ?!
    Pisz, pisz i pisz, bo jestem ciekawa!
    V.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego nikt nie otpisuje na komentarze?

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdzie morzna znalesici rozdział 8-9? Prosze o odpowieci jak najszybciej

    OdpowiedzUsuń