poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rozdział 5 - Dzień zatrzymywania Nimfadory na przerwach cz.2

       Rozdział z dedykacja dla Słodkiej Wariatki razem z obietnicą, że już nigdy nie potnę rozdziału na części.


       Kiedy Tonks zamknęła za sobą drzwi, od razu pobiegła pod salę transmutacji. McGonagall bardzo lubiła Tonks, ale spóźnienia się na lekcje to by jej nie darowała. Przed klasą Nimfadora znalazła się na dwie minuty przed dzwonkiem. Dziewczyna stanęła obok Patrycji i napiła się wody z butelki.
- Czego chciał Lupin?
- Później.
- Ty dzisiaj jakoś wszystko odkładasz na później.
     W tym momencie zabrzmiał dzwonek na lekcje i z sali wyszła profesor McGonagall. Lekcja przebiegła w miarę spokojnie, a McGonagall całą lekcję przypominała im, że pod koniec roku mają OWUTEMy. Na koniec kazała im powtórzyć zaklęcia z pierwszej klasy. Po transmutacji Patrycja i Tonks udały się na zielarstwo.
     Na zielarstwie było tak samo jak na poprzedniej lekcji. Z tą różnicą, że Tonks rozbiła kilka doniczek, zaatakowała ją jakaś roślina i rozcięła sobie palec grabiami. Po lekcji Sprout zawołała do siebie Klaudię i Tonks. Dziewczyny stanęły przed opiekunką swojego domu.
- Słyszałam od profesora Lupina, że dziś rano walczyłyście ze sobą. Czy to prawda?
- Prawda, pani profesor - odpowiedziała Klaudia.
- Dlaczego sie pojedynkowałyście?
- Pokłóciłyśmy się - powiedziała Tonks, spuszczając wzrok.
- I tylko dlatego ze sobą walczyłyście?
- Tak - odpowiedziały razem.
- Dostałyście już karę od profesora Lupina. Jednak uważam, że profesor Lupin potraktował was bardzo ulgowo, dwa tygodnie za taki wybryk to bardzo mało. Zapewne dlatego, że nie chce byście zawalały naukę od początku roku. Zwłaszcza, że niedługo OWUTEMy.
- A skąd pani może to wiedzieć? Ile pani zna profesora Lupina? Jeden dzień? - zapytała Black.
- Nie panno Black, znam profesora Lupina równe dwadzieścia dwa lata, od kiedy rozpoczął naukę w Hogwarcie. Klaudio, możesz już iść. Ty, Nimfadoro, zostań na chwilę.
       Gdy Klaudia wyszła, profesor Sprout powiedziała do Tonks.
- Profesor Lupin powiedział mi, że chce ci pomóc w nauce na aurora. Czy to prawda?
- Tak, pani profesor.
- Bardzo się cieszę, że jest ktoś kto pomoże ci w spełnieniu marzeń. A teraz zmykaj na następną lekcję.
      Nimfadora pożegnała się ze Sprout i pobiegła pod salę mugoloznastwa, gdzie czekała na nią Patrycja.
- Dziś jest chyba Dzień zatrzymywania Nimfadory na przerwach - zaśmiała się Meadows.
- No chyba - przyznała Nimfadora.
      W tym momencie zabrzmiał dzwonek i z sali wyszła profesor Burbage. Na mugoloznastwie omawiali sprzęt elektroniczny, taki jak telefon czy komputer. Dostali również zadanie domowe - "Co to jest telewizor?"
      Na numerologi mieli test z wiadomości, które zgromadzili od trzeciej klasy. Jako zadanie domowe mieli wyliczyć liczbę numerologiczną swoją i pięciu najbliższych osób oraz napisać czy dane osoby maja charakter podobny do opisu ich liczb.
      Na ostatniej lekcji tego dnia ćwiczyli zaklęcia poznane w poprzednim roku w parach. Jako zadanie domowe profesor Flitwick kazał im krótko opisać wszystkie zaklęcia, które przećwiczyli na lekcji.
      Po lekcjach Tonks i Patrycja poszły do dormitorium. Zostawiły tam torby i udały sie na siódme piętro. Tonks przeszła trzy razy obok ściany i pojawiły sie drzwi. Dziewczyny znalazły się w pokoju z kominkiem, dużym łóżkiem, stolikiem z tabliczką czekolady i kubkami gorącej czekolady.
- Ty czekoladoholiczko. To jest już nałóg - powiedziała Meadows, usiłując być poważna. Przyjaciółki usiadły na łóżku na przeciwko siebie. - To co miałaś mi powiedzieć?
      Tonks spojrzała uważnie na przyjaciółkę.
- Tylko obiecaj, że nikomu nie powiesz.
- Obiecuję.
     Nimfadora wzięła głęboki wdech.
- Pamiętaj, że wszystko co powiem to prawda.
- Dobrze - powiedziała zniecierpliwiona Meadows.
- Syriusz Black jest niewinny.
      Meadows spojrzała na Tonks jak na wariatkę.
- Jak niewinny? To niemożliwe!
- A jednak. Tych ludzi nie zabił Black. Syriusz na pewno nie jest Śmierciożercą.
- A kto według ciebie jest odpowiedzialny za te morderstwa?
- Nie wiem, naprawdę, nie wiem.Ale to nie Black jest temu winny.
      Meadows przez chwilę milczała, rozmyślając nad dopiero co usłyszanymi wiadomościami.
- Dlaczego bronisz Blacka?
- Bo jest moim kuzynem.
- Kuzynem? Jak to możliwe?! - wykrzyknęła Patrycja i zasłoniła usta dłonią
- Moja mama jest z Blacków, całe dzieciństwo mieszkała z Syriuszem w jednym domu.
- Dobra, czekaj, stop, ja czegoś nie rozumiem. Czyli Syriusz Black jest niewinny i jest twoim kuzynem. Tak? - zapytała Meadows. - Ale co ma z tym wspólnego Lupin?
- Lupin przyjaźnił się z Syriuszem. Jak skończyli szkołę to wiele razy mnie pilnował. Zwłaszcza jak Syriusz miał randkę z jakąś dziewczyną i zapomniał powiedzieć o tym mojej mamie. Wtedy ostatnia deską ratunku był Lupin. I właśnie dlatego Lupin tak szybko zaproponował mi pomoc w dostaniu się na studia aurorskie.
- Okej - powiedziała powoli Patka. - Masz dla mnie jeszcze jakieś rewelacje? Jak tak to chciałabym się na nie jakoś psychicznie przygotować.
- Nie, to wszystko.
- To super, bo to za dużo jak na mój gust. 
     Tonks spojrzała na zegar, wiszący na ścianie. Była szesnasta czterdzieści osiem.
- Musze już iść, bo spóźnię się na szlaban.
- Ok, spotkamy się w Pokoju Wspólnym.
- Nie czekaj na mnie, nie wiem o której Lupin mnie wypuści.
    Tonks wzięła swoją torbę, uchyliła drzwi i sprawdziła czy nikt nie idzie. Wyszła z Pokoju Życzeń i poszła do klasy Remusa. Stanęła przed drzwiami i zapukała.
- Proszę - usłyszała głos Remusa.
- Dzień dobry.
- Chyba wieczór - zauważył Remus.
- Chyba, chyba.
      Tonks rozejrzała się po sali. Nic się nie zmieniło tylko obok biurka stało wiadro z wodą, płynem  i ścierką.
- Serio muszę sprzątać?
- Serio, serio. Jakaś kara musi być za walkę na korytarzu - powiedział Remus sprawdzają jakąś  kartkę.- Gdybyś nie dała się złapać to uniknęłabyś szlabanu. Ale skoro was na pojedynku przyłapałem to sama rozumiesz.
- Co mam zrobić? - zapytała z zapałem.
- Umyć ławki.
- Co jeszcze?
- Nie, czemu? - zdziwił się Remus. 
- No ale, mi to zajmie pół godziny. A szlaban mam mieć do dwudziestej trzeciej.
- A co ja powiedziałem? Że szlaban masz do ciszy nocnej chyba, że skończysz wcześniej.
- Puścisz mnie po pół godzinnym szlabanie? - Tonks spojrzała na Remusa jak na idiotę. No bo który nauczyciel daje trzydziestominutowe szlabany?
- Taki który cię lubi- odezwał się nagle Lupin.
- Co? Skąd...
- Na oklumencji się nie znasz.
- Szperałeś mi w głowie? Jesteś okropny. Nie mogłeś zapytać?
- Nie, a co do szlabanu to jak skończysz, to będziesz siedzieć w ławce i odrabiać lekcje.
- Oczywiście, panie profesorze - Tonks zasalutowała i zabrała się do pracy.
       Tak, jak przewidywała pół godziny później miała już odrobiony szlaban.
- Remus? Uczyłeś się numerologii?
- Tak, a co?
- Pomożesz mi? Na numerologie zapisałam się dopiero w zeszłam roku i kilku rzeczy nie wiem.
- Z chęcią - Remus usiadł w ławce, którą zajmowała Tonks.
- Co masz do zrobienia?
- Musze obliczyć cyfry numerologiczne pięciu najbliższych osób. Ale nie wiem o co chodzi z tymi cyframi.
- Dodajesz do siebie wszystkie liczby daty twojego urodzenia tak długo aż nie uzyskasz cyfry od 1 do 9. Ty jesteś z 13 maja 1976* roku, czyli 1 + 3 + 5 + 1 + 9 + 7 + 6 = 32, 3 + 2 = 5. Według numerologi jesteś piątką. Rozumiesz? - zapytał a Tonks pokiwała głową jak zabawkowy piesek z główka na sprężynce. - Kogo wybrałaś?
- Do obliczenia? Rodziców, Patrycję, jej mamę i ciebie.
- Mnie?
- Ciebie, ciebie. Chyba nie jesteś zły? - Nimfadora spojrzała na Lupina oczkami zbitego szczeniaczka.
      Remus roześmiał się na widok jej proszącej minki.
- Nie, nie jestem zły. Ale chyba nauczycielka sie zdziwi, jak podasz za najbliższą osobę innego profesora.
- Profesor Vector powiedział, że nie musimy podawać nazwisk.
- No dobra, zaczynamy. To kto idzie na pierwszy ogień?
- Patrycja. Jest z 25 stycznia 1976. 2 + 5 + 1 + 1 + 9 + 7 + 6 = 31, 3 + 1 = 4. Dobrze? - Tonks zapisała obliczania na pergaminie i podała go Remusowi.
- Dobrze.
     Remus wziął do ręki podręcznik do numerologi.
- Dorcas jest z 14 lutego 1960 roku. Biedaczka ma urodziny w Walenty... - nie było jej dane dokończyć, bo Remusowi wypadła z rąk i z głośnym hukiem spadła na ławkę. - Remus! Nie strasz mnie tak. Chcesz żebym zeszła an zawał?
- Jaka Dorcas?- zapytał Remus.
- Meadows, matka Patrycji. Remus, o co chodzi?
     Lupin zbladł i schował twarz w dłoniach.
- Jak mogłem się nie zorientować? Przecież mają tak samo na nazwisko. I wiem się zgadza - Lupin zdawał się nie zwracać uwagi na Tonks i mówił jakby do siebie.
- Remus, jaki wiek? Co ty bredzisz?
- Później ci powiem. Teraz muszę coś zrobić - Remus wstał z ławki i pobiegł do swojego gabinetu.
- Remus, ale... - nie zdążyła nic więcej powiedzieć, bo Lupin zniknął jej z pola widzenia zatrzaskują za sobą drzwi.
     Tonks uznała, że to już koniec jej "szlabanu", więc poszła do Pokoju Wspólnego. Przy jednym stoliku znalazła Patrycję odrabiająca lekcje.
- Cześć. Już po szlabanie?
- Tak, Lupin musiał coś załatwić i skrócił mi dziś szlaban - Nimfadora wyjęła podręczniki i pergaminy. - To od czego ma zacząć?
- Od numerologi, jest krótsza. Potem zaklęcia i mugoloznastwo.
    Tonks przyciągnęła do siebie pergamin i zaczęła pisać. Około 22:30 Patrycja poszła do dormitorium. Tonks wpatrywała się w tańczący ogień. Dlaczego Remus tak dziwnie się zachowywał, gdy wspominała o Dorcas? I co musiał załatwić?
                              ~*~*~*~*~*~*~*~*~
      "Błagam, żeby dalej tam mieszkała". Musiał z nia porozmawiać o bardzo ważnej sprawie. O ojcu jej córki. Wskoczył do kominka i zniknął w szmaragdowozielonych płomieniach. Wylądował w salonie. Na kanapie, która stała naprzeciwko komika, siedziała piękna czarnowłosa, ciemnooka, bladolica kobieta. Jego dawna najlepsza przyjaciółka. Mężczyzna wyszedł z kominka i wytrzepał swoją podartą i wiele razy cerowaną szatę.
- Dawno się nie widzieliśmy - powiedziała kobieta.
    Nieznajomy usiadł w fotelu.
- Dawno, dawno. Od ślubu?
- Od chrzcin. Co cię tu sprowadza?
- Twoja córka.
- Chyba wiem o co ci chodzi.
- Wie?
- Nie i chcę, żeby ta zostało.
- Nie powiesz jej?
     Kobieta pokręciła głową.
- On ją chociaż raz widział?
- Raz. Zanim... - duże brązowe oczy kobiety zaszkliły się. - Zanim, zanim... Zresztą sam wiesz o co mi chodzi.
- Wiem i uważam, że powinnaś jej powiedzieć.
- Powiem, ale jeszcze nie teraz. Proszę, obiecaj mi, że jej nic nie powiesz.
- Oczywiście. Wybacz, ale teraz niestety muszę iść. Dyrektor ni wie, że mni
e nie ma w zamku - mężczyzna podszedł do przyjaciółki i delikatnie ją przytulił.
- Miło było cię znów widzieć Dorcas.
- Ciebie również Remusie.

* Tak naprawdę Tonks urodziła się w 1973, ale na potrzeby bloga musiałam to zmienić.

wtorek, 11 sierpnia 2015

Rozdział 4 - Dzień zatrzymywania Nimfadory na przerwach cz.1

      Następnego dnia Tonks weszła do Wielkiej Sali i usiadła przy stole Puchonów z zamiarem zjedzenia śniadania. Dziewczyna nałożyła sobie na talerz tosty i nalała soku dyniowego. Po chwili obok niej usiadła Patrycja.
- Cześć Tonks - powiedziała nieśmiało Meadows.
- Cześć Patka.
     Przez chwilę milczały, aż Patrycja zaczęła mówić jak szalona.
- Tonks, posłuchaj, bardzo cię przepraszam, że się za tobą nie wstawiłam wczoraj, ale wiesz, że nie lubię się kłócić z żadną z was, ani z tobą, ani z Klaudią, co nie zmienia faktu, że Klaudia zachowała się okropnie, wspominanie o NIM, to był cios poniżej pasa, przecież Klaudia doskonale wie, jak ciężko ci było po całej sprawie, wywlekanie tego na wierzch podczas kłótni to - Patrycja zaczerpnęła powietrza by kontynuować, ale Tonks jej przerwała.
- Pati, spokojnie - powiedziała ze śmiechem Nimfadora. - Przecież nie jestem na ciebie zła.
- Nie?
- Nie.
- Dzięki niech będą Merlinowi. Myślałam, że się na mnie obraziłaś.
- Dlaczego tak pomyślałaś?
- No bo, późno wróciłaś i od razu poszłaś spać.
- Czekałaś na mnie? - zapytała ze zdziwieniem Tonks.
- Oczywiście. I nawet nie wiesz jak bardzo się o ciebie martwiłam - Patrycja przytuliła się do Tonks. - Gdzie wczoraj byłaś?
- Poszłam sie przejść. Przed pokojem nauczycielskim wpadłam na Snape'a.
- Aha. To jaki masz szlaban?
- W ogóle nie mam kary.
      Meadows zapatrzyła się na koleżankę w szoku.
- Jak to nie? To do Snape'a nie podobne.
- Próbował.
- Jak ci sie udało uniknąć szlabanu? Snape zawsze daje szlabany. ZAWSZE. Zwłaszcza tobie - Patka spojrzała znacząco na Tonks.
- No właśnie nie wiem czemu. Przecież ja jestem grzeczna - Tonks uśmiechnęła się uroczo do Meadows. - Jak aniołek.
- Aniołek, jasne. Chyba zniszczenia i szkód.
      Dziewczyny zaśmiały się serdecznie.
- Ale tak na serio - zaczęła Pati gdy się uspokoiła. - Jak udało ci się uniknąć szlabanu?
- Jak wpadłam na Snape'a przed pokojem nauczycielskim to chciał dać mi szlaban, ale zza rogu wyszedł Lupin - obie dziewczyny spojrzały na Lupina, który jadł śniadanie i rozmawiał z Dumbledorem. - I Lupin powiedział, że szlabanu nie muszę mieć, bo akurat szłam do niego.
- A szłaś?
- Nie, oczywiście, że nie.
- No dobra, ale co było później?
- Po krótkiej i bardzo uprzejmej - przy słowie "uprzejmej" Tonks zrobiła cudzysłów palcami. - rozmowie, toczącej się między Snapem i Lupinem, poszłam za Lupinem do jego gabinetu.
- Mówił coś?
- Ty zawsze musisz wszystko wiedzieć?
- A żebyś wiedziała, że muszę.
- Właściwie to nie wiem, czy mogę ci powiedzieć.
- Czemu?
- Bo nie wiem, czy nikomu nie powiesz.
- Tonks!
- No cio?  - Tonks zrobiła minę niewiniątka.
- Nimfadora! Mów. Jak się powiedziało "a" to się mówi "b".
     Tonks rozejrzała się dookoła, czy nikt ich nie podsłuchuje.
- Lupin zaproponował mi, że pomoże mi zostać aurorem.
- Serio? To cudownie! A jak ci pomoże?
- Będzie dawał mi dodatkowe zajęcia na których nauczy mnie zaklęć. Mam tylko nadzieję, ze nie będzie zadawać mi zadań domowych.
     Nagle do Meadows i Tonks podeszła profesor McGonagall.
- Dzień dobry pani profesor - powiedziały jednocześnie.
- Dzień dobry. To wasze plany lekcji - McGonagall podała im plany, uśmiechnęła się do Tonks i odeszła.
       Nimfadora spojrzała na swój plan.

GODZINY LEKCYJNE 

1. 8.00 - 8.45
2. 8.55 - 9.40
3. 9.50 - 10.35
4. 10.45 - 11.30
5. 11.45 - 12.30
6. 12.50 - 13.35
7. 13.45 - 14.30

PONIEDZIAŁEK

1. Obrona przed Czarną Magią
2. Transmutacja
3. Zielarstwo
4. Zielarstwo
5. Mugoloznastwo
6. Numerologia
7. Zaklęcia

WTOREK

1. Zaklęcia
2. Opieka nad magicznymi stworzeniami
3. Wróżbiarstwo
4. Eliksiry
5. Eliksiry
6. Historia Magii

ŚRODA

1. Obrona przed Czarna Magią
2. Obrona przed Czarna Magią
3. Starożytne runy
4. Transmutacja
5. Eliksiry
6. Opieka nad magicznymi stworzeniami

CZWARTEK

1. Numerologia
2. Zielarstwo
3. (Godzina wolnego)
4. Wróżbiarstwo
5.  Starożytne runy
6.  Starożytne runy

PIĄTEK

1.  Transmutacja
2. Opieka nad magicznymi stworzeniami
3. Zielarstwo
4. Obrona przed Czarna Magią
5. Eliksiry

       Tonks nawet nie musiała patrzeć na plan Patrycji, żeby wiedzieć, że mają takie same lekcje. W trzeciej klasie wybrały te same przedmioty i od tego czasu co rok mają identyczne plany zajęć.

- Obrona będzie za pół godziny. Zbieramy się? - zapytała Pati.
- Możemy. Ciekawe jak Lupin będzie prowadzić lekcje? - zaciekawiła się Tonks.
- Mam nadzieję, że lepiej niż poprzedni nauczyciele - odpowiedziała Meadows. Po chwili zapytała. - Tonks, nie wydaje ci się dziwne, że Lupin tak szybko zaproponował ci pomoc?
        Tonks spojrzała uważnie na przyjaciółkę. "Może jej powiedzieć? zamyśliła się Nimfadora. "Przecież tyle razy udowodniła, ze jest godna zaufania."
- Patka, później ci powiem, dobrze?
- OK, trzymam cię za słowo.
     Dziewczyny poszły do swojego dormitorium po książki i poszły pod salę Obrony. Gdy dotarły na miejsce zobaczyły, że przed salą zebrała się już cała klasa. Tuż obok drzwi stała Klaudia, która jak tylko zobaczyła Tonks zostawiła swoja torbę i podeszła do niej. Bez zbędnych słów wyciągnęła różdżkę z kieszeni i wymierzyła nią w Tonks.
- Drętwota!
      Tonks zrobiła unik ciągnąc za sobą Patrycję. Uczniowie odsunęli się na bok. Nimfadora rzuciła torbę i sprawnym ruchem wyciągnęła różdżkę.
- Expeliarmus! - zaklęcie minęło Black o cal.
- Conjunctivitis!
- Bombarda!
- PROTEGO! - przez korytarz przeleciało zaklęcie, które rozdzieliło walczące dziewczyny.
       Wszyscy spojrzeli w stronę osoby która rozdzieliła Puchonki. I wszyscy jak na komendę zbledli. Przed nimi stał Lupin. Mało tego - Lupin, który wściekłość miał wyraźnie wypisaną na twarzy i wyglądał przerażająco.
- Wszyscy. Do. Klasy. Teraz.
       Siódmy rocznik Puchonów i Krukonów wszedł do sali. Tonks i Klaudia też chciały wejść, ale Lupin zagrodził im drogę i zamknął drzwi.
- Wy zostajecie tutaj.
- Ale dlaczego panie profesorze? - zapytała Klaudia zbyt uprzejmie i za bardzo przesłodzonym głosem.
- A dlatego, że chcę sie dowiedzieć co sie tutaj stało.
- Klaudia Black.
- I co według ciebie się stało?
- No bo, Nimfadora - zaczęła niewinnym głosem w który nikt by nie uwierzył. - Mnie zaatakowała...
- Ja ciebie?! To ty zaczęłaś! - wykrzyknęła Tonks.
- Nimfadora, nie krzycz, proszę. Tutaj odbywają się lekcje - powiedział Lupin.
- Przepraszam.
- Cudownie. Nie wiem która z was zaczęła kłótnie więc obie dostaniecie szlaban. Pani, panno Black będzie przez dwa tygodnie pomagać panu Filchowi w w sprzątaniu. A panna Tonks będzie sprzątać salę Obrony. Wszystko jasne?
- Ja pewnej rzeczy nie rozumiem.
- Jakiej?
- No bo pan powiedział, że szlaban będziemy miały przez dwa tygodnie. W sensie, że od poniedziałku do piątku?
- Nie od poniedziałku do niedzieli. Codziennie od 17.00.
- A do której? - zapytała Tonks.
- Do ciszy nocnej. No chyba, że skończycie wcześniej. A teraz do sali.
       Tonks i Klaudia weszły do klasy, a Lupin zamknął za nimi drzwi. Jedyne dwa wolne miejsca były z przodu i z tyłu. Jedno w ostatniej ławce, gdzie siedziała Patrycja, drugie - przed biurkiem Lupina, gdzie miejsce zajmowała Vanessa Navis.
        Lupin rozejrzał się po sali i powiedział.
- Jak dobrze się składa. Nimfadora usiądzie w pierwszej ławce, a Klaudia w ostatniej.
       Black spojrzała na ostatnią ławkę i zwróciła się do Lupina.
- Panie profesorze, ale ja nie chcę siedzieć z tyłu.
- Dlaczego? - zapytał Lupin uprzejmie. - Masz wadę wzroku?
- Nie. Po prosu nie chcę siedzieć z Partycją.
- Tylko dlatego? W takim razie Patrycjo, czy mogłabyś usiąść w pierwszej ławce z Nimfadorą?
- Z chęcią - powiedziała.
- A ty Vanesso możesz siedzieć na końcu?
- Oczywiście.
- W takim razie Patrycja i Nimfadora będą siedzieć w pierwszej ławce, a Klaudia i Vanessa - w ostatniej.
        Dziewczyny usiadły na wskazanych miejscach. Remus usiadł za biurkiem.
- No to na początek - nazywam się Remus Lupin i będę was uczył Obrony przed Czarna Magia. Jesteście klasą OWUTEMową i Obronę będziecie mieli za zaawansowanym poziomie. Będę wam zadawał krótkie wypracowania co lekcje. Jeśli nie oddacie zadania w terminie to macie tydzień by to nadrobić. Oczywiście wasze zadania będę wtedy ocieniał na niższą ocenę. Podczas lekcji będziecie się uczyć jak prawidłowo rzucać zaklęcia, a po lekcjach będziecie mieli część teoretyczną w postaci zadań. Co jakiś czas będę wam robił sprawdziany, na których poprawę będziecie mieli dwa tygodnie. Dziś zaczniemy powtarzać zaklęcia które poznaliście od pierwszej klasy. Będziecie parach tak jak siedzicie w ławkach. Czy ktoś ma jakieś pytania? - zapytał Lupin na koniec swojego monologu.
        Klaudia podniosła rękę.
- Tak?
- A kiedy pan sprawdzi obecność? - zadała pytanie Black.
- A po co ja mam sprawdzać obecność skoro wszyscy są? Skoro nikt nie ma pytań to spakujcie swoje rzeczy i torby połóżcie obok drzwi.
        Kiedy plecaki wylądowały pod ścianą Lupin machnął różdżką i ławki zniknęły. Lupin wypisał na tablicy dziesięć zaklęć, które klasa miała powtórzyć. Reszta lekcji upłynęła na ćwiczeniu zaklęć prze uczniów.
       Gdy zabrzmiał dzwonek na przerwę Lupin poprosił Tonks by została na chwilę. Dziewczyna stanęła przed biurkiem.
- To po co miałam zostać na przerwie?
- Obiecałem, że pomogę ci w zostaniu aurorem. Pokaż mi swój plan lekcji.
         Tonks wyjęła z torby pognieciony zwitek pergaminu i podała go Remusowi.
- Minęła dopiero pierwsza lekcja, a ty już zdążyłaś pognieść plan lekcji? - zapytał zdziwiony Remus, a Tonks wzruszyła ramionami.
- Jak często chcesz ćwiczyć?
- Nie wiem. Tak z 3 - 4 razy w tygodniu.
- Masz czas w weekendy?
- Jedynie w soboty.
- A niedziele?
- Odpadają. W niedziele robimy sobie babski dzień.
- Niedziele odpadają. Środy też bo mam za dużo lekcji. Poniedziałki to samo. Zostają wtorki, czwartki, piątki i soboty. Możemy się spotykać trzy razy w tygodniu w różne dni, w zależności od ilości twoich zadań domowych. Pasuje ci?
- Jasne. Ale muszę już iść bo za pięć mi tut mam transmutacje.
- Dobrze. Do zobaczenia na szlabanie.
      Tonks podeszłą do drzwi i pomachała Remusowi na pożegnanie. Gdy za Nimfadorą mknęły się drzwi Lupin doprowadził salę do normalnego stanu.

czwartek, 6 sierpnia 2015

Rozdział 3 - Podróż pociągiem, uczta powitalana i nowy nauczyciel OPCMu cz.3

       Po przemowie Dumbledore'a Tonks zaczęła rozmawiać z Patrycją i Klaudią. Jedzenie jak zawsze było przepyszne. Nimfadora co chwila spoglądała na nauczyciela Obrony od kiedy usłyszała jego nazwisko.
       Remus Lupin.
       Wydawało się jej, że to niemożliwe, żeby to naprawdę był Lunatyk.
       Ale to był on. Zaledwie kilka metrów od niej siedział dawny przyjaciel jej kuzyna.
      Przed uczta Lupin spojrzał na nią i Tonks wydawało się, że ja poznał. Czy mężczyzna ją poznał, czy nie - dowie się na pierwszej lekcji Obrony.
      Po uczcie  Nimfadora poszła do Pokoju Wspólnego Puchonów. Był to ich ostatni rok szkolny. Ostatni rok mieszkały w jednym dormitorium.
      Kiedy były w sypialni, rozpakowały się i leżały na łóżkach Klaudia zapytała :
- Cop myślicie o nowym nauczycielu?
- O Lupinie czy Hagridzie? - odpowiedziała pytaniem na pytanie Patrycja.
- Oczywiście, że mam na myśli Lupina. To co o nim myślicie?
- Zależy o co ci chodzi - powiedziała Patka.
- Jak to o co? - zdziwiła się Black. - Oczywiście, że o jego wygląd.
- No jakże by inaczej - powiedziała zniesmaczona Tonks.
        Patrycja spojrzała na Klaudie, na Tonks i znów na Klaudię.
- Klaudia?! TY chyba nie masz zamiaru poderwać NAUCZYCIELA?! - zapytała przerażona Meadows. -Prawda? Powiedz, że nie!
- Zastanowię się - po chwili dodała. - Może stawiałby mi lesze oceny?
- KLAUDIA! - rozległo się na raz z dwóch łózek.
- No co?
- Nie możesz mieć romansu z nauczycielem - odparła Patrycja.
- To nie etyczne - dodała Tonks.
- Dlaczego? - zapytała Klaudia tak jakby fakt\, że chce poderwać nauczyciela był normalny.
- Klaudia prosze cię - nie udawaj głupszej niż nie jesteś - powiedziała Nimfadora.
     Klaudia od razu odwróciła się do Tonks.
- Co ty powiedziałaś?
- Żebyś nie udawała głupszej niż nie jesteś.
- Ty uważasz, że jestem głupia/
- Trochę na pewno.
- Tak? A co jeszcze o mnie myślisz?
- Myślę, że zmieniasz chłopaków jak rękawiczki.
- Uważasz, że jestem puszczalska?!
- A liczyłaś ilu chłopaków zaliczyłaś?

- Jak śmiesz mnie obrażać? Nie masz prawa!
     Tonks otworzyła usta by coś powiedzieć, ale Patrycja jej przeszkodziła.
- PRZESTAŃCIE SIĘ KŁÓCIĆ!!!
      Obie dziewczyny spojrzały na Meadows.
- Jesteście przyjaciółkami, nie powinnyście się tak kłócić. Co się z wami stało? Zawsze się tak dobrze dogadywałaś.
- Może. Ale to było zanim nasza kochana Ninny ukradła mi chłopaka - Black uśmiechnęła się do tonks wrednie.
      Patka spojrzała zew strachem na Tonks. Nimfadora zbladła przeraźliwie a jej włosy zrobiły się mysie i szarobure. W hebanowych oczach zamigotały łzy.
- Dobrze wiesz - zaczęła mówić Tonks roztrzęsionym głosem - że to nie były dla mnie miłe przeżycia.
- Twoja wina. Mogłaś się z NIM nie umawiać.
     Tonks spojrzała na Black z niedowierzaniem i wybiegła z dormitorium. Usłyszała jak Patrycja ją woła, ale nie zwróciła na nia uwagi. Przebiegła przez Pokój Wspólny i wypadła na korytarz. Nie wiedziała gdzie biegnie. Zwolniła dopiero gdy miała pewność, że nikt jej nie dogoni. Tonks rozejrzała się i zorientowała się, że jest przed pokojem nauczycielskim.
      Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich Snape.
- No proszę. Czyż to nie panna Tonks biegająca po szkole po ciszy nocnej? Chyba przydałby się pani szlaban, nieprawdaż? 
     Tonks spojrzała na znienawidzonego nauczyciela i wiedział, że własnie zarobiła szlaban na następny miesiąc.
- Prawda? - ponowił pytanie Snape.
     Tonks chciała coś powiedzieć, ale nagle zza rogu ktoś wyszedł.
- Myślę Severusie, że szlaban panny Tonks sie nie odbędzie.
      Przybyszem okazał się Remus który uśmiechnął się i kontynuował.
- Panna Tonks właśnie szła do mnie. Po uczcie poprosiłem ja by przyszła do mnie żeby mi pomogła w pewnej rzeczy gdy tylko jeśli pozwolisz to my już pójdziemy. Jutro zaczynają się lekcje i nie wypada żeby ktoś zaspał. 
     Lupin odwrócił sie plecami do wściekłego Snape'a i ruszył przed siebie. Tonk, nie wiedząc co robić, ruszyła za Remusem. Przeszli kilka korytarzy i Lupin zatrzymał się przed klasą do OPCMu. Otworzył drzwi drzwi, wpuścił ją do środka  i zaprowadził ją po schodach do gabinetu.
     Tonks zaczęła wyłamywać sobie palce.
- Ma miłość boską przestań tak robić - powiedział Lupin. - To strasznie denerwujące.
- Przepraszam. Po prostu się denerwuję.
- Czym? Przecież ja nie gryzę.
- Powątpiewam - mruknęła cicho Tonks, ale Remus to usłyszał.
- Czemu tak uważasz? - zapytał siląc się na spokój.
- Przecież pan jest wilkołakiem.
      Lupin spojrzał przerażony.
- Skąd o tym wiesz?
       Tonks spojrzała na niego wyzywająco.
- A co? Nie pamiętasz jak mnie pilnowałeś, Remusku? - uśmiechnęła się uroczo i zrobiła szczenięce oczka, jak to kiedyś miała w zwyczaju gdy prosiła o coś Lupina jak była mała.
- Bardziej myślałem, że to ty mnie nie będziesz pamiętać.
- Miałabym nie pamiętać mojego ulubionego huncwota?- powiedziała Tonks i uśmiechnęła się a'la huncwot. Nimfadora podeszła do Lupina, podskoczyła, oplotła mu nogi dookoła pasa i zarzuciła ręce na szyję.
- Eee... Tonks, co ty robisz? - zapytał zdziwiony Remus.
- Jak to co? Przytulam się do ciebie.
- A mogłabyś ze mnie zejść?
- Cemu? - zapytała dziecięcym głosem Nimfadora.
- Bo trochę mi niewygodnie. Możesz gdzieś usiąść?
        tonks puściła Lupina i usiadła. Na jego biurku.
- Tonks, jak mówiłem, żebyś usiadła miałem an myśli krzesło.
- Powiedziałeś "gdzieś". Czyli biurko sie liczy.
- A nie mogłaś wybrać żyrandola? - zapytał Lupin.
- Nie, nie lubię wisieć głową do dołu.
      Remus usiadł na prześle przed biurkiem, a tonks rozejrzała sie po pomieszczeniu. Był to niewielki gabinet z jednymi drzwiami.
- Remus, dokąd prowadzą te drzwi?
- Do moich komnat... - Remus chciał coś jeszcze powiedzieć, ale Nimfadora zeskoczyła z biurka i pobiegła w stronę drzwi. Od razu zniknęła za nimi. chwile później Remus usłyszał dźwięk tłuczonego szkła. Westchnął i poszedł za dziewczyną. Nimfadorę zastał na podłodze obok stłuczonego wazonu.
- Dobrze, że nie było w wazonie wody ani kwiatów - powiedział i pomógł jej wstać. - widzę, że twoja koordynacja ruchowa nie poprawiła się od czasu jak cie ostatnio widziałem.
- Bardzo śmieszne.
- Ale czy ja coś mówię. Tylko stwierdzam fakt.
       Dziewczyna otrzepała się z kurzu i rozejrzała się. Byli w małym korytarzyku gdzie znajdowały się cztery pary drzwi.
- A te dokąd te prowadzą?
- Te pierwsze do kuchni, drugie do salonu, trzecie i czwarte do sypialni.
- A po co ci dwie sypialnie? -zdziwiła się Tonks.
       Remus wzruszył ramionami.
- Chcesz coś do picia?
- Tak. Mam ochotę na...
- Gorąca czekoladę - dokończył za nia Remus.
- Skąd wiesz?
- Tyle razy cie pilnowałem. A grzeczna byłaś tylko wtedy gdy miałaś kubek z czekoladą w rękach.
- Możliwe - Tonks zaśmiała sie serdecznie.
- Idź do salonu. zaraz do ciebie przyjdę - powiedział i zniknął za drzwiami kuchni.
      Tonks weszła do salonu. Był to duży pokój z kilkoma regałami z książkami, kominkiem, sofą i dwoma fotelami. Tonks usiadła an jednym z nich. Po chwili wrócił Remus z dwoma kubkami z parującą czekoladą.
- Dziękuję - powiedziała, gdy dostała jeden z kubów. Od razu się napiła. - Mmm... pycha.
       Remus usiadł na drugim fotelu.
- Co robiłeś przez ostatnie dwanaście lat? - zapytała Tonks.
- Po pogrzebie Lily i Jamesa wyjechałem za granice. Co kilka miesięcy zmieniałem pracę. Oczywiście pracowałem w mugolskim świecie. Ale przynajmniej zaoszczędziłem sporo pieniędzy i nie jestem tak biedny jak dwanaście ale temu. Rewelacji nie ma, ale najgorzej też nie jest. Dwa lata temu wróciłem do Anglii i teraz mieszkam w starym domu moich rodziców. Trzeba było go wyremontować i teraz można w nim mieszkać. Przez ostatnie półtora roku pracowałem w mugolskiej księgarni jako tłumacz książek. A co u ciebie?
- Zmieniłam wystrój pokoju.
- Jak?
- Zmieniłam zasłony i łóżko. Zabawki wyniosłam do piwnicy. Po za miśkiem którego mi dałeś na czwarte urodziny.
- A wiesz już co chcesz robić po Hogwarcie? Dumbledore wspomniał, że chcesz być aurorem.
- I am rację.
- To bardzo niebezpieczny zawód.
- Wiem, ale zdania nie zmienię. Tylko nie wiem od czego zacząć.
- Znaczy?
- Przez ostatnie lata nie mieliśmy żadnego porządnego nauczyciela. Nasz ostatni profesor Obrony nie umiał nawet porządnie kogoś rozbroić.
- A kto was uczył?
- Lockhart.
- Ten Lockhart? A podobnież on taki mądry.
- No nic. W każdym razie mam spore zaległości?
- Może ja bym ci pomógł.
- Jak byś chciała to nauczę cię kilku zaklęć i w dostaniu sie na studia.
- Serio?
- Serio, serio.
      Nimfadora pisnęła, wstała z fotela, usiadła Lupinowi na kolanach i przytuliła się do niego. W efekcie kubki z czekoladą wylądowały na ich ubraniach.
- Przepraszam - Tonks zaczerwieniła się i zeszła z kolan Lupina. - Nie chciałam.
- Nic się nie stało. Chodź do kuchni.
      Poszli do kuchni, gdzie Remus dał Tonks ściereczkę którą mogła przetrzeć bluzkę.
- Co ty właściwie robiłaś tak późno na korytarzu?
       Nimfadora przez chwilę milczała.
- Pokłóciłam sie z koleżanką z dormitorium.
- O co?
- Nieważne.
- Kiedy mówisz, że nieważne to na pewno jest bardzo ważne.
- Posłuchaj, nie bardzo mam ochotę teraz o tym mówić. Klaudia, ta koleżanka z którą się pokłóciłam, podczas kłótni przypomniała mi o sprawie o której wolałabym zapomnieć.
        Remus przez chwilę przyglądał się Tonks.
- Jak będziesz chciała z kimś porozmawiać to jestem do twojej dyspozycji. Czasami lepiej jest się wygadać komuś obcemu.
- I że niby ty jesteś dla mnie obcy? Przecież tyle razy mnie pilnowałeś.
- Chodzi mi o to, że nie jestem w temacie twoich kłótni z koleżankami. A po za tym wiesz jak ciężko mi było cie upilnować? Cały czas gdzieś uciekałaś i w jednym miejscu nie mogłaś usiedzieć dłużej niż pięć minut.
       Tonks parsknęła śmiechem na wywody Remusa.
- Z czego się śmiejesz? - zapytał z udawanym żalem Remus. - ty wiesz ile ja przez ciebie nerwów straciłem?
- Mówisz jakby to była moja wian, że nie umiesz upilnować małego dziecka.
       Tonks spojrzała na zegar wiszący na ścianie. Było w pół do jedenastej.
- Ja już muszę iść. Fajnie się gadało.
       Nimfadora oddała Remusowi ściereczkę i ruszyła w stronę drzwi. Już chciała wyjść, ale odwróciła się do Lupina.
- Remus?
- Tak?
- Chcesz wiedzieć o co się pokłóciłam z Klaudią>
      Remus spojrzał na nią zaciekawiony.
- No o co?
- O ciebie.
- O mnie? Kto się kłóci o nauczyciela?
- chodziło głównie o to,m że Klaudia chciała ci wskoczyć do łóżka. Pa.
       Po tych słowach wyszła a Remus pokręcił głową.
- To będzie bardzo długi rok.

Rozdział 2 - Podróż pociągiem, uczta powitalna i nowy nauczyciel OPCMu cz.2MJam jednak przyjemność

     Dziwnie się czuł siedząc przy stole nauczycielskim i spoglądać na Wielką Salę z innej perspektywy. Wielka Sala nic się nie zmieniła przez ostatnie piętnaście lat. Zlustrował Salę wzrokiem i zanurzył  się we wspomnieniach. Przypomniał sobie każdy szlaban, każdy stracony punkt, kłótnie jego przyjaciół. Przypomniał sobie jak po kawałach, które zmalował ze znajomymi, profesor McGonagall prowadziła ich do Dumbledore'a. Nigdy nie ponosili żadnych konsekwencji za swoje żarty. Dyrektor tylko uśmiechał się do nich i wygłaszał wykład na temat przestrzegania regulaminu szkolnego.
      Ze wspomnień wyrwał go głos Albusa.
Jak ci minęła podróż?
- Byłem z Harrym w przedziale, odwiedził nas dementor - odpowiedział Remus. - Pomijając tę wizytę było nawet spokojnie.
- Remusie spójrz na stół Hufflepuffu - mówiąc to Albus uśmiechnął się tajemniczo.
     Lupin spojrzał na stół Puchonów i pierwszą osobą jaką zauważył była dziewczyna o wściekle różowych włosach, którą dawniej widywał bardzo często. Puchonka przeniosła wzrok na stół profesorski i Remus zauważył czarne oczy tak podobne do oczu jego przyjaciela i jednocześnie kuzyna właścicielki hebanowych oczu.
      Dziewczyna odwróciła wzrok, a Lupin spojrzał na Albusa.
- Nimfadora.
- Zgadza się teraz jest na siódmym roku i chce być aurorem. I może mi się wydaje, ona chyba cię również poznała.
- Może. Dlaczego mi pan nie powiedział, że Tonks jeszcze się uczy?
- Chciałem byś miał niespodziankę.
     W tym momencie do Wielkiej Sali weszła Minerwa i pierwszoroczniacy. Profesorka postawiła przed stołem nauczycielskim stołek na którym spoczywała Tiara Przydziału. Tiara zaczęła śpiewać swoją piosenkę.


              Może nie jestem śliczna

              Może i łach ze mnie stary
              Lecz choćbyś świat przeszukał
              Tak mądrej tiary nie znajdziesz
              Możecie mieć meloniki
              Możecie nosić panamy
              Lecz jam jest Tiara Losu
              Co jeszcze nie jest zbadany 
              Choćbyś swoją głowę schował
              Pod pachę lub w piasek,
              I tak poznam kim jesteś
              Bo dla mnie nie ma masek
              Śmiało, dzielna młodzieży,
              Na głowy mnie wkładajcie
              A ja wam zaraz powiem
              Gdzie odtąd zamieszkacie
              Może w Gryffindorze
              Gdzie kwitnie męska cnota 
              Gdzie króluje odwaga
              I do wyczynów ochota
              A może w Hufflepuffie
              Gdzie sami prawi mieszkają,
              Gdzie wierni i sprawiedliwi
              Hogwartu szkoły są chwałą
              A może w Ravenclawie
              Zamieszkać wam wypadnie
              Tam płonie lampka wiedzy
              Tam mędrcem będziesz snadnie
              A jeśli chcesz zdobyć
              Druhów na całe życie
              To czeka cię Slytherin
              Gdzie cenią se fortele
              Więc bez lęku, do dzieła!
              Na głowy mnie wkładajcie 
              Jam jest Tiara Myśląca,
              Los wam wyznaczę na starcie!

      Gdy Tiara skończyła śpiewać w całej sali rozbrzmiały brawa.

- Kiedy wyczyta nazwisko i imię, dana osoba nakłada tiarę i siada na stołku.
      Remus przestał słuchać i znów spojrzał na Nimfadorę. Prze dwanaście lat bardzo się zmieniła. Wydoroślała. I wyładniała. Z dawnej Tonks zostały różowe włosy i piękne, duże, czarne oczy. w obecnej chwili bawiła się włosami i rozmawiała z dziewczyną siedzącą obok niej.
       Po ceremonii przydziału Albus wstał i zaczął przemawiać do uczniów.
- Witajcie! - powiedział Dumbledore, a blask świec zamigotał w jego srebrnej brodzie. - Witajcie u progu kolejnego roku w Hogwarcie! Pragnę wam powiedzieć o kilku sprawach, a ponieważ jedna jest bardzo ważna, sądzę, że najlepiej będzie, jeśli od razu przejdę do rzeczy, zanim ta wspaniała uczta zamroczy wam mózgi...
     Zrobił pauzę, odchrząknął i oznajmił:
- Zapewne wszyscy już wiecie , że nasza szkoła gości strażników z Azkabanu, którzy są tutaj z polecenia Ministerstwa Magii. To oni przeszukiwali wasz pociąg.
     Znów zamilkł, a w jego głosie słychać  rozgoryczenie.
- Strażnicy pełnią wartę przy każdym wejściu na teren szkoły - ciągnął Dumbledore - a póki są wśród nas ,nikomu nie wolno opuszczać szkoły bez pozwolenia. Nie łudźcie się : dementorów nie da się oszukać żadnymi sztuczkami, przebierankami... czy nawet pelerynami-niewidkami. Nie będą wysłuchiwać żadnych próśb ani wymówek. To nie leży w ich naturze. Dlatego ostrzegam was, żebyście nie dali im powodu do zrobienia wam krzywdy. Liczę na prefektów domów i na naszą nową parę prefektów naczelnych, liczę, że zadbają, by nikt próbował wyprowadzić dementorów w pole.
     A teraz coś weselszego. Mam przyjemność powitać w naszym gronie dwóch nowych nauczycieli. Najpierw profesora Lupina, który zgodził się łaskawie objąć stanowisko nauczyciela Obrony przed Czarną Magią.
     A teraz przedstawię wam drugiego nowego nauczyciela. No cóż, muszę z przykrością powiadomić, że profesor Kettleburn, nasz nauczyciel opieki nad magicznymi stworzeniami, przeszedł na zasłużoną emeryturę, żeby w spokoju pielęgnować to, co mu z ciała pozostało. Mam jednak przyjemność oznajmienia wam, że jego miejsce zajmie w tym roku Rubes Hagrid, który zgodził się objąć to stanowisko, nie rezygnując ze swoich obowiązków gajowego Hogwartu.
     No myślę, że z ważniejszych spraw to wszystko. Czas rozpocząć ucztę.
       W sali rozległy się brawa i rozmowy uczniów.
     Gdy uczta dobiegła końca Remus udał się do swoich komnat.  Jego bagaż już tam był, więc jednym ruchem różdżkirozpakował się. 

Rozdział 1 - podróż pociągiem, uczta powitalna i nowy nauczycice OPCMu cz.1

       Do Klaudii Black i Patrycji Meadows podbiegła uśmiechnięta Tonks i rzuciła się im obu na szyję.
- Tak bardzo za wami tęskniłam - powiedziała Nimfadora na powitanie.
- Też za tobą tęskniłyśmy - odpowiedziała Patrycja. - za tobą nie można nie tęsknić.
        Tonks przyjrzała się swoim przyjaciółką, które od końca szóstej klasy nie w ogóle się nie zmieniły. Klaudia dalej była wysoką szatynką o dużych szarych oczach. Nigdy nie była specjalnie pomocna, ale dla przyjaciół starała się być miła. Patrycja nadal była czarnowłosą, czarnooką pięknością, którą można było cały czas zobaczyć z książką. Meadows była dziewczyną która bardzo lubiła żartować. Klaudia pochodziła ,z czystokrwistej rodziny, natomiast status krwi Patrycji był nieznany z powodu braku ojca. Matka Patki zaszła w ciążę w wieku szesnastu lat i rozstała sie z ojcem. Patrycja kiedyś powiedział Tonks, że jej ojciec o niej nie wie.
- Chodźcie, zajmiemy sobie przedział - zaproponowała Black.
       Razem weszły do pociągu i po chwili ich kufry znalazły się na półkach.
- Tonks? Co o tym myślisz?
- O czym? - zdziwiła się dziewczyna.
- Jak to o czym? O ucieczce Syriusza Blacka z Azkabanu. Przecież "Prorok' o niczym innym przez lato nie pisał. Czy ty w ogóle czytasz gazety?
- czyta,czytam.
- Od deski do deski?
- No a jak według ciebie miałabym czytać? - zapytała już lekko zdenerwowana Puchonka.
- Tonks, wszystko w porządku? - zapytała zmartwiona Patrycja.
- Ta, wszystko dobrze - skłamała Tonks. -Po prostu się nie wyspałam.
         Dziewczyna odwróciła wzrok i pogrążyła się w ponurych myślach. Syriusz Black był jedynym Tonks od strony matki. Gdy była mała Syriusz często przychodził do niej ze swoimi przyjaciółmi - Jamesem Potterem, Lily Evans, Remusem Lupinem i Peterem Pettigrew. James miał wiecznie rozczochrane, kruczoczarne włosy i orzechowe oczy. Lily była kasztanowłosą, zielonooka dziewczyną. Peter był gruby, niski i miał wodniste oczy. Remus miał miodowe oczy i krótko ścięte brązowe włosy.
       Tonks pamiętała jak uczestniczyła w weselu Lily i Jamesa. Uroczystość zaślubin odbyła się w Dolinie Godryka w domu, który James odziedziczył po zmarłych rodzicach. Namiot, rozstawiony w ogrodzie, ozdobiony był wewnątrz białymi różami - ulubionymi kwiatami Lily. Rodzice Tonks wyjechali na wakacje i Syriusz opiekował się Nimfadorą. Black pełnił rolę drużby, więc podczas wesela Tonks siedziała obok Remusa. Do dziś pamiętała jak Lily ubrana w śnieżnobiałą suknię szła w stronę ołtarza gdzie czekał na nia James. Świadkami byli Syriusz i jego była dziewczyna - Dorcas. Dorcas mieszkała z Lily w jednym dormitorium w Hogwarcie. Po powiedzeniu sobie "tak" przez młodą parę zaczęło się huczne wesele, które trwało do białego rana. Tonks kilka razy "zatańczyła" z Remusem. Nie umiała tańczyć, więc stała Lupinowi na stopach. Przez całe wesele James ani na chwilę nie spuścił Lily z oczu i obchodził się z nia jak z jajkiem. Pod koniec wesela Potterowie 
ogłosili, że Lily była w szóstym tygodniu ciąży.
      Po tym jak Lily urodziła Harry'ego ojcem chrzestnym uczynili Syriusza, a Dorcas - matką. Black tak bardzo ucieszył sie z chrześniaka, ze rozpieszczał go na każdym kroku. W efekcie mały Harry miał cały pokój w pluszowych misiach, samochodzikach i drewnianych klockach. Tonks pamiętała jak raz odwiedziła z Syriuszem Potterów. Na miejscu był już Remus, który siedział z Jamesem na kanapie. Tonks od razu wdrapała się Lupinowi na kolana. Za to Lily nawrzeszczała na Syriusza  za to, że daje Harry'emu za dużo zabawek. Syriusz na to powiedział, że ma prawo rozpieszczać chrześniaka. Lily odparła, że jeśli jeszcze raz zobaczy jak Harry dostaje cokolwiek od Blacka to Syriusz zbędzie sprzątał pokój małego. Harry bardzo dużo czasu spędzał z Blackiem i Lupinem. Gdy nauczył się mówić zaczął nazywać ich wujkami.
      Kiedy trzy miesiące po pierwszych urodzinach Harry'ego Tonks usłyszała od rodziców, ze aurorzy zamkneli Syriusza w Azkabanie była załamana. Jej jedyny kuzyn był uważany za Śmierciożercę. Syriusz został wtrącony do więzienia za rzekome przekazywanie informacji Voldemortowi i zabicie Petera. Tonks nigdy nie uwierzyła, że Syriusz zdradził Lily i Jamesa. Po pogrzebie Potterów Dorcas wyjechała z kraju i słuch o niej zaginął. Przez dwanaście lat od śmierci Potterów Tonks ani razu nie zwątpiła w niewinność kuzyna.
      Nagle Tonks poczuła jak ktoś lekko szarpnął ja za ramię. Odwróciła wzrok od szyby i spojrzała na twarz Patrycji.
- Stało się coś? - zapytała Tonks.
- Ty nam powiedz. Przez całą drogę siedzisz cicho i patrzysz się w okno.
- Nic się nie stało. Zamyśliłam się.
- Powinnyśmy się przebrać. zaraz będziemy w szkole.
     Tonks spojrzała za okno. Na niebie lśnił księżyc, prawie w pełni.
     Dziewczyny przebrały się w szaty. Po chwili pociąg zatrzymał się na stacji. Klaudia wyszła z przedziału jakom pierwsza.
- Pati?
- Tak?
- Nie wydaje ci się, że Klaudia jakoś dziwnie się zachowuje? Zwykle czeka na nas.
- Może.
---------------------------------------------------------------------------------
       Gdy Tonks z przyjaciółkami dotarła do Wielkiej Sali panowało tam ogromne zamieszanie. Dziewczyny usiadły przy stole Puchonów i po chwili do Wielkiej Sali weszła McGonagall prowadząc pierwszaków. Nauczycielka postawiła stołek na którym leżała Tiara Przydziału. Tiara zaczęła śpiewać, a Tonks przeniosła wzrok na stół nauczycielski. Siedzieli tam wszyscy profesorowie. Hagrid, Sprout, Flitwick, Dumbledore, Snape, a na miejscu nauczyciela Obrony przed  Czarna Magią siedział...