czwartek, 6 sierpnia 2015

Rozdział 3 - Podróż pociągiem, uczta powitalana i nowy nauczyciel OPCMu cz.3

       Po przemowie Dumbledore'a Tonks zaczęła rozmawiać z Patrycją i Klaudią. Jedzenie jak zawsze było przepyszne. Nimfadora co chwila spoglądała na nauczyciela Obrony od kiedy usłyszała jego nazwisko.
       Remus Lupin.
       Wydawało się jej, że to niemożliwe, żeby to naprawdę był Lunatyk.
       Ale to był on. Zaledwie kilka metrów od niej siedział dawny przyjaciel jej kuzyna.
      Przed uczta Lupin spojrzał na nią i Tonks wydawało się, że ja poznał. Czy mężczyzna ją poznał, czy nie - dowie się na pierwszej lekcji Obrony.
      Po uczcie  Nimfadora poszła do Pokoju Wspólnego Puchonów. Był to ich ostatni rok szkolny. Ostatni rok mieszkały w jednym dormitorium.
      Kiedy były w sypialni, rozpakowały się i leżały na łóżkach Klaudia zapytała :
- Cop myślicie o nowym nauczycielu?
- O Lupinie czy Hagridzie? - odpowiedziała pytaniem na pytanie Patrycja.
- Oczywiście, że mam na myśli Lupina. To co o nim myślicie?
- Zależy o co ci chodzi - powiedziała Patka.
- Jak to o co? - zdziwiła się Black. - Oczywiście, że o jego wygląd.
- No jakże by inaczej - powiedziała zniesmaczona Tonks.
        Patrycja spojrzała na Klaudie, na Tonks i znów na Klaudię.
- Klaudia?! TY chyba nie masz zamiaru poderwać NAUCZYCIELA?! - zapytała przerażona Meadows. -Prawda? Powiedz, że nie!
- Zastanowię się - po chwili dodała. - Może stawiałby mi lesze oceny?
- KLAUDIA! - rozległo się na raz z dwóch łózek.
- No co?
- Nie możesz mieć romansu z nauczycielem - odparła Patrycja.
- To nie etyczne - dodała Tonks.
- Dlaczego? - zapytała Klaudia tak jakby fakt\, że chce poderwać nauczyciela był normalny.
- Klaudia prosze cię - nie udawaj głupszej niż nie jesteś - powiedziała Nimfadora.
     Klaudia od razu odwróciła się do Tonks.
- Co ty powiedziałaś?
- Żebyś nie udawała głupszej niż nie jesteś.
- Ty uważasz, że jestem głupia/
- Trochę na pewno.
- Tak? A co jeszcze o mnie myślisz?
- Myślę, że zmieniasz chłopaków jak rękawiczki.
- Uważasz, że jestem puszczalska?!
- A liczyłaś ilu chłopaków zaliczyłaś?

- Jak śmiesz mnie obrażać? Nie masz prawa!
     Tonks otworzyła usta by coś powiedzieć, ale Patrycja jej przeszkodziła.
- PRZESTAŃCIE SIĘ KŁÓCIĆ!!!
      Obie dziewczyny spojrzały na Meadows.
- Jesteście przyjaciółkami, nie powinnyście się tak kłócić. Co się z wami stało? Zawsze się tak dobrze dogadywałaś.
- Może. Ale to było zanim nasza kochana Ninny ukradła mi chłopaka - Black uśmiechnęła się do tonks wrednie.
      Patka spojrzała zew strachem na Tonks. Nimfadora zbladła przeraźliwie a jej włosy zrobiły się mysie i szarobure. W hebanowych oczach zamigotały łzy.
- Dobrze wiesz - zaczęła mówić Tonks roztrzęsionym głosem - że to nie były dla mnie miłe przeżycia.
- Twoja wina. Mogłaś się z NIM nie umawiać.
     Tonks spojrzała na Black z niedowierzaniem i wybiegła z dormitorium. Usłyszała jak Patrycja ją woła, ale nie zwróciła na nia uwagi. Przebiegła przez Pokój Wspólny i wypadła na korytarz. Nie wiedziała gdzie biegnie. Zwolniła dopiero gdy miała pewność, że nikt jej nie dogoni. Tonks rozejrzała się i zorientowała się, że jest przed pokojem nauczycielskim.
      Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich Snape.
- No proszę. Czyż to nie panna Tonks biegająca po szkole po ciszy nocnej? Chyba przydałby się pani szlaban, nieprawdaż? 
     Tonks spojrzała na znienawidzonego nauczyciela i wiedział, że własnie zarobiła szlaban na następny miesiąc.
- Prawda? - ponowił pytanie Snape.
     Tonks chciała coś powiedzieć, ale nagle zza rogu ktoś wyszedł.
- Myślę Severusie, że szlaban panny Tonks sie nie odbędzie.
      Przybyszem okazał się Remus który uśmiechnął się i kontynuował.
- Panna Tonks właśnie szła do mnie. Po uczcie poprosiłem ja by przyszła do mnie żeby mi pomogła w pewnej rzeczy gdy tylko jeśli pozwolisz to my już pójdziemy. Jutro zaczynają się lekcje i nie wypada żeby ktoś zaspał. 
     Lupin odwrócił sie plecami do wściekłego Snape'a i ruszył przed siebie. Tonk, nie wiedząc co robić, ruszyła za Remusem. Przeszli kilka korytarzy i Lupin zatrzymał się przed klasą do OPCMu. Otworzył drzwi drzwi, wpuścił ją do środka  i zaprowadził ją po schodach do gabinetu.
     Tonks zaczęła wyłamywać sobie palce.
- Ma miłość boską przestań tak robić - powiedział Lupin. - To strasznie denerwujące.
- Przepraszam. Po prostu się denerwuję.
- Czym? Przecież ja nie gryzę.
- Powątpiewam - mruknęła cicho Tonks, ale Remus to usłyszał.
- Czemu tak uważasz? - zapytał siląc się na spokój.
- Przecież pan jest wilkołakiem.
      Lupin spojrzał przerażony.
- Skąd o tym wiesz?
       Tonks spojrzała na niego wyzywająco.
- A co? Nie pamiętasz jak mnie pilnowałeś, Remusku? - uśmiechnęła się uroczo i zrobiła szczenięce oczka, jak to kiedyś miała w zwyczaju gdy prosiła o coś Lupina jak była mała.
- Bardziej myślałem, że to ty mnie nie będziesz pamiętać.
- Miałabym nie pamiętać mojego ulubionego huncwota?- powiedziała Tonks i uśmiechnęła się a'la huncwot. Nimfadora podeszła do Lupina, podskoczyła, oplotła mu nogi dookoła pasa i zarzuciła ręce na szyję.
- Eee... Tonks, co ty robisz? - zapytał zdziwiony Remus.
- Jak to co? Przytulam się do ciebie.
- A mogłabyś ze mnie zejść?
- Cemu? - zapytała dziecięcym głosem Nimfadora.
- Bo trochę mi niewygodnie. Możesz gdzieś usiąść?
        tonks puściła Lupina i usiadła. Na jego biurku.
- Tonks, jak mówiłem, żebyś usiadła miałem an myśli krzesło.
- Powiedziałeś "gdzieś". Czyli biurko sie liczy.
- A nie mogłaś wybrać żyrandola? - zapytał Lupin.
- Nie, nie lubię wisieć głową do dołu.
      Remus usiadł na prześle przed biurkiem, a tonks rozejrzała sie po pomieszczeniu. Był to niewielki gabinet z jednymi drzwiami.
- Remus, dokąd prowadzą te drzwi?
- Do moich komnat... - Remus chciał coś jeszcze powiedzieć, ale Nimfadora zeskoczyła z biurka i pobiegła w stronę drzwi. Od razu zniknęła za nimi. chwile później Remus usłyszał dźwięk tłuczonego szkła. Westchnął i poszedł za dziewczyną. Nimfadorę zastał na podłodze obok stłuczonego wazonu.
- Dobrze, że nie było w wazonie wody ani kwiatów - powiedział i pomógł jej wstać. - widzę, że twoja koordynacja ruchowa nie poprawiła się od czasu jak cie ostatnio widziałem.
- Bardzo śmieszne.
- Ale czy ja coś mówię. Tylko stwierdzam fakt.
       Dziewczyna otrzepała się z kurzu i rozejrzała się. Byli w małym korytarzyku gdzie znajdowały się cztery pary drzwi.
- A te dokąd te prowadzą?
- Te pierwsze do kuchni, drugie do salonu, trzecie i czwarte do sypialni.
- A po co ci dwie sypialnie? -zdziwiła się Tonks.
       Remus wzruszył ramionami.
- Chcesz coś do picia?
- Tak. Mam ochotę na...
- Gorąca czekoladę - dokończył za nia Remus.
- Skąd wiesz?
- Tyle razy cie pilnowałem. A grzeczna byłaś tylko wtedy gdy miałaś kubek z czekoladą w rękach.
- Możliwe - Tonks zaśmiała sie serdecznie.
- Idź do salonu. zaraz do ciebie przyjdę - powiedział i zniknął za drzwiami kuchni.
      Tonks weszła do salonu. Był to duży pokój z kilkoma regałami z książkami, kominkiem, sofą i dwoma fotelami. Tonks usiadła an jednym z nich. Po chwili wrócił Remus z dwoma kubkami z parującą czekoladą.
- Dziękuję - powiedziała, gdy dostała jeden z kubów. Od razu się napiła. - Mmm... pycha.
       Remus usiadł na drugim fotelu.
- Co robiłeś przez ostatnie dwanaście lat? - zapytała Tonks.
- Po pogrzebie Lily i Jamesa wyjechałem za granice. Co kilka miesięcy zmieniałem pracę. Oczywiście pracowałem w mugolskim świecie. Ale przynajmniej zaoszczędziłem sporo pieniędzy i nie jestem tak biedny jak dwanaście ale temu. Rewelacji nie ma, ale najgorzej też nie jest. Dwa lata temu wróciłem do Anglii i teraz mieszkam w starym domu moich rodziców. Trzeba było go wyremontować i teraz można w nim mieszkać. Przez ostatnie półtora roku pracowałem w mugolskiej księgarni jako tłumacz książek. A co u ciebie?
- Zmieniłam wystrój pokoju.
- Jak?
- Zmieniłam zasłony i łóżko. Zabawki wyniosłam do piwnicy. Po za miśkiem którego mi dałeś na czwarte urodziny.
- A wiesz już co chcesz robić po Hogwarcie? Dumbledore wspomniał, że chcesz być aurorem.
- I am rację.
- To bardzo niebezpieczny zawód.
- Wiem, ale zdania nie zmienię. Tylko nie wiem od czego zacząć.
- Znaczy?
- Przez ostatnie lata nie mieliśmy żadnego porządnego nauczyciela. Nasz ostatni profesor Obrony nie umiał nawet porządnie kogoś rozbroić.
- A kto was uczył?
- Lockhart.
- Ten Lockhart? A podobnież on taki mądry.
- No nic. W każdym razie mam spore zaległości?
- Może ja bym ci pomógł.
- Jak byś chciała to nauczę cię kilku zaklęć i w dostaniu sie na studia.
- Serio?
- Serio, serio.
      Nimfadora pisnęła, wstała z fotela, usiadła Lupinowi na kolanach i przytuliła się do niego. W efekcie kubki z czekoladą wylądowały na ich ubraniach.
- Przepraszam - Tonks zaczerwieniła się i zeszła z kolan Lupina. - Nie chciałam.
- Nic się nie stało. Chodź do kuchni.
      Poszli do kuchni, gdzie Remus dał Tonks ściereczkę którą mogła przetrzeć bluzkę.
- Co ty właściwie robiłaś tak późno na korytarzu?
       Nimfadora przez chwilę milczała.
- Pokłóciłam sie z koleżanką z dormitorium.
- O co?
- Nieważne.
- Kiedy mówisz, że nieważne to na pewno jest bardzo ważne.
- Posłuchaj, nie bardzo mam ochotę teraz o tym mówić. Klaudia, ta koleżanka z którą się pokłóciłam, podczas kłótni przypomniała mi o sprawie o której wolałabym zapomnieć.
        Remus przez chwilę przyglądał się Tonks.
- Jak będziesz chciała z kimś porozmawiać to jestem do twojej dyspozycji. Czasami lepiej jest się wygadać komuś obcemu.
- I że niby ty jesteś dla mnie obcy? Przecież tyle razy mnie pilnowałeś.
- Chodzi mi o to, że nie jestem w temacie twoich kłótni z koleżankami. A po za tym wiesz jak ciężko mi było cie upilnować? Cały czas gdzieś uciekałaś i w jednym miejscu nie mogłaś usiedzieć dłużej niż pięć minut.
       Tonks parsknęła śmiechem na wywody Remusa.
- Z czego się śmiejesz? - zapytał z udawanym żalem Remus. - ty wiesz ile ja przez ciebie nerwów straciłem?
- Mówisz jakby to była moja wian, że nie umiesz upilnować małego dziecka.
       Tonks spojrzała na zegar wiszący na ścianie. Było w pół do jedenastej.
- Ja już muszę iść. Fajnie się gadało.
       Nimfadora oddała Remusowi ściereczkę i ruszyła w stronę drzwi. Już chciała wyjść, ale odwróciła się do Lupina.
- Remus?
- Tak?
- Chcesz wiedzieć o co się pokłóciłam z Klaudią>
      Remus spojrzał na nią zaciekawiony.
- No o co?
- O ciebie.
- O mnie? Kto się kłóci o nauczyciela?
- chodziło głównie o to,m że Klaudia chciała ci wskoczyć do łóżka. Pa.
       Po tych słowach wyszła a Remus pokręcił głową.
- To będzie bardzo długi rok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz