Rozdział z dedykacja dla Słodkiej Wariatki razem z obietnicą, że już nigdy nie potnę rozdziału na części.
Kiedy Tonks zamknęła za sobą drzwi, od razu pobiegła pod salę transmutacji. McGonagall bardzo lubiła Tonks, ale spóźnienia się na lekcje to by jej nie darowała. Przed klasą Nimfadora znalazła się na dwie minuty przed dzwonkiem. Dziewczyna stanęła obok Patrycji i napiła się wody z butelki.
- Czego chciał Lupin?
- Później.
- Ty dzisiaj jakoś wszystko odkładasz na później.
W tym momencie zabrzmiał dzwonek na lekcje i z sali wyszła profesor McGonagall. Lekcja przebiegła w miarę spokojnie, a McGonagall całą lekcję przypominała im, że pod koniec roku mają OWUTEMy. Na koniec kazała im powtórzyć zaklęcia z pierwszej klasy. Po transmutacji Patrycja i Tonks udały się na zielarstwo.
Na zielarstwie było tak samo jak na poprzedniej lekcji. Z tą różnicą, że Tonks rozbiła kilka doniczek, zaatakowała ją jakaś roślina i rozcięła sobie palec grabiami. Po lekcji Sprout zawołała do siebie Klaudię i Tonks. Dziewczyny stanęły przed opiekunką swojego domu.
- Słyszałam od profesora Lupina, że dziś rano walczyłyście ze sobą. Czy to prawda?
- Prawda, pani profesor - odpowiedziała Klaudia.
- Dlaczego sie pojedynkowałyście?
- Pokłóciłyśmy się - powiedziała Tonks, spuszczając wzrok.
- I tylko dlatego ze sobą walczyłyście?
- Tak - odpowiedziały razem.
- Dostałyście już karę od profesora Lupina. Jednak uważam, że profesor Lupin potraktował was bardzo ulgowo, dwa tygodnie za taki wybryk to bardzo mało. Zapewne dlatego, że nie chce byście zawalały naukę od początku roku. Zwłaszcza, że niedługo OWUTEMy.
- A skąd pani może to wiedzieć? Ile pani zna profesora Lupina? Jeden dzień? - zapytała Black.
- Nie panno Black, znam profesora Lupina równe dwadzieścia dwa lata, od kiedy rozpoczął naukę w Hogwarcie. Klaudio, możesz już iść. Ty, Nimfadoro, zostań na chwilę.
Gdy Klaudia wyszła, profesor Sprout powiedziała do Tonks.
- Profesor Lupin powiedział mi, że chce ci pomóc w nauce na aurora. Czy to prawda?
- Tak, pani profesor.
- Bardzo się cieszę, że jest ktoś kto pomoże ci w spełnieniu marzeń. A teraz zmykaj na następną lekcję.
Nimfadora pożegnała się ze Sprout i pobiegła pod salę mugoloznastwa, gdzie czekała na nią Patrycja.
- Dziś jest chyba Dzień zatrzymywania Nimfadory na przerwach - zaśmiała się Meadows.
- No chyba - przyznała Nimfadora.
W tym momencie zabrzmiał dzwonek i z sali wyszła profesor Burbage. Na mugoloznastwie omawiali sprzęt elektroniczny, taki jak telefon czy komputer. Dostali również zadanie domowe - "Co to jest telewizor?"
Na numerologi mieli test z wiadomości, które zgromadzili od trzeciej klasy. Jako zadanie domowe mieli wyliczyć liczbę numerologiczną swoją i pięciu najbliższych osób oraz napisać czy dane osoby maja charakter podobny do opisu ich liczb.
Na ostatniej lekcji tego dnia ćwiczyli zaklęcia poznane w poprzednim roku w parach. Jako zadanie domowe profesor Flitwick kazał im krótko opisać wszystkie zaklęcia, które przećwiczyli na lekcji.
Po lekcjach Tonks i Patrycja poszły do dormitorium. Zostawiły tam torby i udały sie na siódme piętro. Tonks przeszła trzy razy obok ściany i pojawiły sie drzwi. Dziewczyny znalazły się w pokoju z kominkiem, dużym łóżkiem, stolikiem z tabliczką czekolady i kubkami gorącej czekolady.
- Ty czekoladoholiczko. To jest już nałóg - powiedziała Meadows, usiłując być poważna. Przyjaciółki usiadły na łóżku na przeciwko siebie. - To co miałaś mi powiedzieć?
Tonks spojrzała uważnie na przyjaciółkę.
- Tylko obiecaj, że nikomu nie powiesz.
- Obiecuję.
Nimfadora wzięła głęboki wdech.
- Pamiętaj, że wszystko co powiem to prawda.
- Dobrze - powiedziała zniecierpliwiona Meadows.
- Syriusz Black jest niewinny.
Meadows spojrzała na Tonks jak na wariatkę.
- Jak niewinny? To niemożliwe!
- A jednak. Tych ludzi nie zabił Black. Syriusz na pewno nie jest Śmierciożercą.
- A kto według ciebie jest odpowiedzialny za te morderstwa?
- Nie wiem, naprawdę, nie wiem.Ale to nie Black jest temu winny.
Meadows przez chwilę milczała, rozmyślając nad dopiero co usłyszanymi wiadomościami.
- Dlaczego bronisz Blacka?
- Bo jest moim kuzynem.
- Kuzynem? Jak to możliwe?! - wykrzyknęła Patrycja i zasłoniła usta dłonią
- Moja mama jest z Blacków, całe dzieciństwo mieszkała z Syriuszem w jednym domu.
- Dobra, czekaj, stop, ja czegoś nie rozumiem. Czyli Syriusz Black jest niewinny i jest twoim kuzynem. Tak? - zapytała Meadows. - Ale co ma z tym wspólnego Lupin?
- Lupin przyjaźnił się z Syriuszem. Jak skończyli szkołę to wiele razy mnie pilnował. Zwłaszcza jak Syriusz miał randkę z jakąś dziewczyną i zapomniał powiedzieć o tym mojej mamie. Wtedy ostatnia deską ratunku był Lupin. I właśnie dlatego Lupin tak szybko zaproponował mi pomoc w dostaniu się na studia aurorskie.
- Okej - powiedziała powoli Patka. - Masz dla mnie jeszcze jakieś rewelacje? Jak tak to chciałabym się na nie jakoś psychicznie przygotować.
- Nie, to wszystko.
- To super, bo to za dużo jak na mój gust.
Tonks spojrzała na zegar, wiszący na ścianie. Była szesnasta czterdzieści osiem.
- Musze już iść, bo spóźnię się na szlaban.
- Ok, spotkamy się w Pokoju Wspólnym.
- Nie czekaj na mnie, nie wiem o której Lupin mnie wypuści.
Tonks wzięła swoją torbę, uchyliła drzwi i sprawdziła czy nikt nie idzie. Wyszła z Pokoju Życzeń i poszła do klasy Remusa. Stanęła przed drzwiami i zapukała.
- Proszę - usłyszała głos Remusa.
- Dzień dobry.
- Chyba wieczór - zauważył Remus.
- Chyba, chyba.
Tonks rozejrzała się po sali. Nic się nie zmieniło tylko obok biurka stało wiadro z wodą, płynem i ścierką.
- Serio muszę sprzątać?
- Serio, serio. Jakaś kara musi być za walkę na korytarzu - powiedział Remus sprawdzają jakąś kartkę.- Gdybyś nie dała się złapać to uniknęłabyś szlabanu. Ale skoro was na pojedynku przyłapałem to sama rozumiesz.
- Co mam zrobić? - zapytała z zapałem.
- Umyć ławki.
- Co jeszcze?
- Nie, czemu? - zdziwił się Remus.
- No ale, mi to zajmie pół godziny. A szlaban mam mieć do dwudziestej trzeciej.
- A co ja powiedziałem? Że szlaban masz do ciszy nocnej chyba, że skończysz wcześniej.
- Puścisz mnie po pół godzinnym szlabanie? - Tonks spojrzała na Remusa jak na idiotę. No bo który nauczyciel daje trzydziestominutowe szlabany?
- Taki który cię lubi- odezwał się nagle Lupin.
- Co? Skąd...
- Na oklumencji się nie znasz.
- Szperałeś mi w głowie? Jesteś okropny. Nie mogłeś zapytać?
- Nie, a co do szlabanu to jak skończysz, to będziesz siedzieć w ławce i odrabiać lekcje.
- Oczywiście, panie profesorze - Tonks zasalutowała i zabrała się do pracy.
Tak, jak przewidywała pół godziny później miała już odrobiony szlaban.
- Remus? Uczyłeś się numerologii?
- Tak, a co?
- Pomożesz mi? Na numerologie zapisałam się dopiero w zeszłam roku i kilku rzeczy nie wiem.
- Z chęcią - Remus usiadł w ławce, którą zajmowała Tonks.
- Co masz do zrobienia?
- Musze obliczyć cyfry numerologiczne pięciu najbliższych osób. Ale nie wiem o co chodzi z tymi cyframi.
- Dodajesz do siebie wszystkie liczby daty twojego urodzenia tak długo aż nie uzyskasz cyfry od 1 do 9. Ty jesteś z 13 maja 1976* roku, czyli 1 + 3 + 5 + 1 + 9 + 7 + 6 = 32, 3 + 2 = 5. Według numerologi jesteś piątką. Rozumiesz? - zapytał a Tonks pokiwała głową jak zabawkowy piesek z główka na sprężynce. - Kogo wybrałaś?
- Do obliczenia? Rodziców, Patrycję, jej mamę i ciebie.
- Mnie?
- Ciebie, ciebie. Chyba nie jesteś zły? - Nimfadora spojrzała na Lupina oczkami zbitego szczeniaczka.
Remus roześmiał się na widok jej proszącej minki.
- Nie, nie jestem zły. Ale chyba nauczycielka sie zdziwi, jak podasz za najbliższą osobę innego profesora.
- Profesor Vector powiedział, że nie musimy podawać nazwisk.
- No dobra, zaczynamy. To kto idzie na pierwszy ogień?
- Patrycja. Jest z 25 stycznia 1976. 2 + 5 + 1 + 1 + 9 + 7 + 6 = 31, 3 + 1 = 4. Dobrze? - Tonks zapisała obliczania na pergaminie i podała go Remusowi.
- Dobrze.
Remus wziął do ręki podręcznik do numerologi.
- Dorcas jest z 14 lutego 1960 roku. Biedaczka ma urodziny w Walenty... - nie było jej dane dokończyć, bo Remusowi wypadła z rąk i z głośnym hukiem spadła na ławkę. - Remus! Nie strasz mnie tak. Chcesz żebym zeszła an zawał?
- Jaka Dorcas?- zapytał Remus.
- Meadows, matka Patrycji. Remus, o co chodzi?
Lupin zbladł i schował twarz w dłoniach.
- Jak mogłem się nie zorientować? Przecież mają tak samo na nazwisko. I wiem się zgadza - Lupin zdawał się nie zwracać uwagi na Tonks i mówił jakby do siebie.
- Remus, jaki wiek? Co ty bredzisz?
- Później ci powiem. Teraz muszę coś zrobić - Remus wstał z ławki i pobiegł do swojego gabinetu.
- Remus, ale... - nie zdążyła nic więcej powiedzieć, bo Lupin zniknął jej z pola widzenia zatrzaskują za sobą drzwi.
Tonks uznała, że to już koniec jej "szlabanu", więc poszła do Pokoju Wspólnego. Przy jednym stoliku znalazła Patrycję odrabiająca lekcje.
- Cześć. Już po szlabanie?
- Tak, Lupin musiał coś załatwić i skrócił mi dziś szlaban - Nimfadora wyjęła podręczniki i pergaminy. - To od czego ma zacząć?
- Od numerologi, jest krótsza. Potem zaklęcia i mugoloznastwo.
Tonks przyciągnęła do siebie pergamin i zaczęła pisać. Około 22:30 Patrycja poszła do dormitorium. Tonks wpatrywała się w tańczący ogień. Dlaczego Remus tak dziwnie się zachowywał, gdy wspominała o Dorcas? I co musiał załatwić?
~*~*~*~*~*~*~*~*~
"Błagam, żeby dalej tam mieszkała". Musiał z nia porozmawiać o bardzo ważnej sprawie. O ojcu jej córki. Wskoczył do kominka i zniknął w szmaragdowozielonych płomieniach. Wylądował w salonie. Na kanapie, która stała naprzeciwko komika, siedziała piękna czarnowłosa, ciemnooka, bladolica kobieta. Jego dawna najlepsza przyjaciółka. Mężczyzna wyszedł z kominka i wytrzepał swoją podartą i wiele razy cerowaną szatę.
- Dawno się nie widzieliśmy - powiedziała kobieta.
Nieznajomy usiadł w fotelu.
- Dawno, dawno. Od ślubu?
- Od chrzcin. Co cię tu sprowadza?
- Twoja córka.
- Chyba wiem o co ci chodzi.
- Wie?
- Nie i chcę, żeby ta zostało.
- Nie powiesz jej?
Kobieta pokręciła głową.
- On ją chociaż raz widział?
- Raz. Zanim... - duże brązowe oczy kobiety zaszkliły się. - Zanim, zanim... Zresztą sam wiesz o co mi chodzi.
- Wiem i uważam, że powinnaś jej powiedzieć.
- Powiem, ale jeszcze nie teraz. Proszę, obiecaj mi, że jej nic nie powiesz.
- Oczywiście. Wybacz, ale teraz niestety muszę iść. Dyrektor ni wie, że mni
e nie ma w zamku - mężczyzna podszedł do przyjaciółki i delikatnie ją przytulił.
- Miło było cię znów widzieć Dorcas.
- Ciebie również Remusie.
* Tak naprawdę Tonks urodziła się w 1973, ale na potrzeby bloga musiałam to zmienić.
Dziękuję za dedykację. Nie wiem, czy zasłużyłam.A jeżeli chodzi o niedzielenie rozdziałów to trzymam za słowo.
OdpowiedzUsuńA teraz (żeby tradycji stało się zadość) trochę mojego narzekania.
1. Przy dacie urodzin Tonks postawiłaś gwiazdkę. Podejrzewam, że to był odnośnik, ale zgubiłaś wyjaśnienie.
2. "Z tą równicą" chyba powinno być "różnicą".
3. "na przeciwko" pisze się razem.
4. "Ale skoro was na pojedynku to sama rozumiesz." chyba zgubił się jeden czasownik.
5. "trzydziesto minutowe szlabany" tu też razem.
W którym roku urodzili się Huncwoci? Bo na tą chwilę to wychodzi, że Dorcas urodziła córkę mając 16 lat. Przynajmniej według moich obliczeń (ale mam jeszcze wakacje - mogę się mylić).
Rozwiniesz jakąś wątek tych liczb numerologicznych? Bardzo mnie to zaciekawiło. Ja, tak jak Tonks, jestem piątką i chciałabym się dowiedzieć, co to oznacza.
A tak z innej beczki: czy planujesz jakieś strony np. z opisami bohaterów?
Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy
PS. U mnie wczoraj pojawił się nowy rozdział. Serdecznie zapraszam
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPrzez przypadek usunęłam swój poprzedni komentarz. Eh, te mój pech. W każdym razie chodziło o to, że masz rację - Dorcas urodziła córkę w wieku 16 lat. Ten wątek rozwinę później. Teraz biorę się za poprawianie literówek.
UsuńZapraszam na nowy, ostatni rozdział na z-pamietnika-lupina.blogspot.com.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie wiem właściwie od czego zacząć... Cieszę się, że dodajesz kolejne rozdziały i liczę na to, że będzie ich coraz więcej.
OdpowiedzUsuńTeraz trochę marudzenia. O justowaniu tekstu nie będę nic mówić, bo cóż... Chyba jestem osamotniona w tym temacie. Za to napomknę o kolorze. Razi. Zarówno ten róż, jak i błękit w poprzednim rozdziale. Kolorek sam w sobie ładny, ale kiedy czytasz, zaczynają boleć oczy. Pomyśl może o mniej intensywnym odcieniu. To taka moja propozycja. Ooo! Zanim zapomnę - bardzo ładny szablon :)
Teraz przejdę do błędów w tekście, bo kilka się tutaj wkradło.
"Kiedy Tonks zamknęła za sobą drzwi od razu pobiegła pod salę transmutacji" - po "drzwi" przecinek.
"McGonagall bardzo lubiła Tonks, ale spóźnienia się na lekcje to by jej nie darowała" - usunęłabym "to".
"W tym momencie zabrzmiał dzwonek na lekcje i z sali wyszła profesor McGonagall" - uważam, że jest tu trochę namieszane. W końcu lekcja zaczyna się, a nauczyciel wychodzi z sali. Oczywiście wiem o co Ci chodzi. Lepiej brzmiałoby: "W tym momencie zabrzmiał dzwonek na lekcje i profesor McGonagall zaprosiła wszystkich do sali."
O "równicy" wspominała już Wariatka. Taka drobna literówka ;)
"...że Tonks rozbiła kilka doniczek, zaatakowała ją jakaś roślina, rozcięła sobie palec grabiami" - zamiast ostatniego przecinka dałabym "i" albo "oraz". Lepiej to brzmi, podczas czytania.
"... że dziś rano przed salą Obrony walczyłyście ze sobą" - wywalić "przed salą Obrony" i będzie o niebo lepiej.
"- Pokłóciłyśmy się - powiedziała Tonks spuszczając wzrok" - przecinek po "Tonks".
"Jednak uważam, że profesor Lupin potraktował was bardzo ulgowo, dwa tygodnie za taki wybryk to bardzo mało. Zapewne dlatego, że nie chce byście zawalały naukę od początku roku" - uważam, że tak brzmiałoby lepiej: "Jednak uważam, że profesor Lupin potraktował was bardzo ulgowo. Dwa tygodnie szlabanu za taki wybryk to bardzo mało. Taka łagodna postawa wynika zapewne z tego, że nie chciał, żebyście zawaliły naukę na początku roku."
" Klaudio możesz już iść" - przecinek po imieniu.
"- Bardzo sie cieszę, że jest ktoś kto pomoże ci w spełnieniu marzeń" - uciekł Ci ogonek przy "się" i na Twoim miejscu usunęłabym słówko "kto".
"Nimfadora pożegnała się ze Sprout i pobiegła pod salę mugoloznastwa gdzie czekała na nią Patrycja" - przecinek przed "gdzie".
"W tym momencie zabrzmiał i z sali wyszła profesor Burbage" - coś Ci chyba umknęło ;)
"Na numerologi mieli test z wiadomości które zgromadzili od trzeciej klasy" - przecinek przed "które".
"...dużym łóżkiem i stolikiem z tabliczką czekolady i kubkami gorącej czekolady" - za dużo "i".
"...powiedziała Meadows usiłując być poważna" - przecinek po nazwisku.
"Meadows przez chwilę milczała rozmyślając..." - przecinek przed "rozmyślając".
"Tonks spojrzała na zegar wiszący na ścianie" - przecinek po "zegar".
"powiedział Remus sprawdzają jaką kartkę" - miałaś na myśli jakąŚ?
"Gdybyś nie dała się złapać to byś szlabanu uniknęła" - lepiej brzmiałoby: "Gdybyś nie dała się złapać, to uniknęłabyś szlabanu."
"Co jeszcze?" - w tym zdaniu nie ma błędu, ale w kontekście do kolejnego wydaje się, że powinno być coŚ.
"Nie, a co do szlabanu to jak skończysz to będziesz siedzieć w ławce i odrabiać lekcje" - przecinek po albo przed "to". Zależy od tego w jakim sensie użyłaś to słówko.
"Remus roześmiał się an widok jej proszącej minki" - NA
"Ale chyba nauczycielka sie zdziwi jak podasz za najbliższą osobę innego nauczyciela" - znowu ucięło ogonek przy się i zabrakło przecinka przed "jak". Do tego w jednym zdaniu pojawiło się dwukrotnie słowo "nauczyciel".
"nie było jej dane dokończyć bo Remusowi wypadła z rąk i z głośnym hukiem spadła na ławkę" - to zdanie powinnaś zacząć od dużej litery i wstawić przecinek przed "bo".
Usuń"Chcesz żebym zeszła an zawał?" - znowu pomylona kolejność literek ;)
"Przecież mają tak samo na nazwisko. I wiem się zgadza" - "wiem"? A nie powinno być "wiek"?
"nie zdążyła nic więcej powiedzieć, bo Lupin zniknął jej z pola widzenia zatrzaskują za sobą drzwi" - brakuje dużej literki na początku i przycinka przed "zatrzaskują", które miało być chyba "zatrzaskując".
"Tonks uznała, że to już koniec jej "szlabanu", więc poszła do do pokoju Wspólnego. Przy jednym stoliku znalazła Patrycję odrabiająca lekcje" - "Pokoju Wspólnego", oba człony z dużej litery. Do tego przecinek po imieniu i chyba powinno być "odrabiającą".
"I co musiała załatwić?" - nie odbierajmy męskości Lupinowi ;)
"Mężczyzna wyszedł z kominka i wytrzepał soją podartą i wile razy cerowaną szatę" - powinno być "swoją" oraz "wiele".
"duże brązowe oczy kobiety zaszkliły się" - duża litera!
Znalazło się kilka innych błędów, ale były bardzo podobne do tych. Głównie gubisz ogonki i ostatnie litery. Naliczyłam sporo powtórzeń. Zwłaszcza jeżeli chodzi o słowo "Tonks". Spróbuj to wyeliminować. Zapominasz także o przecinkach. Pamiętaj też, że nie zapisujemy godziny liczebnie. Nadal rażą mnie polskie imiona. Pomyślałaś o zastąpieniu ich angielskimi odpowiednikami? Patrycja = Patricia, Klaudia = Claudia
Zauważyłam również, że popełniasz błąd w nazwisku Patrycji. "Meadowes" a nie "Meadows".
W ogóle ciekawa historia. Patrycja jest zapewne córką Syriusza. Tylko dlaczego Dorcas nie chce, żeby jej córka o tym wiedziała? Skoro Black widział już dziecko, to chyba wie, że jest ojcem.
Właśnie! Skoro już przy Blackach jesteśmy... Klaudia jest jakoś z Syriuszem spokrewniona?
Pozdrawiam i czekam na więcej
V.